Sonety (Makuszyński)/całość

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kornel Makuszyński
Tytuł Sonety
Pochodzenie Połów gwiazd
Data wydania 1908
Wydawnictwo Księgarnia H. Altenberga
Druk Drukarnia „Słowa Polskiego“
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tomik
Indeks stron
[ 45 ]

SONETY




[ 47 ]

UCIECZKA



Zabiłem dziś człowieka w jakiejś strasznej sprzeczce,
I ledwo rozhukanych mych dopadłem koni...
Byle tylko przed siebie! Tysiąc trwóg mnie goni,
świat cały razem ze mną, zda się, jest w ucieczce.

Rdzawy nóż neronowy w gardło sobie wbiję,
Jeśli mi w locie konia lub mnie w arkan chwycą,
Albo arkana sam się zadławię pętlicą,
Gdy go na zimnem ciele uczuję jak żmiję.

Koniom krew z nozdrzy tryska... Byle dobiedz nocy
I skryć się w jej pomroce, jak w zapadłym lesie!
Ujdę... trwogą szalony zaprząg mnie uniesie...

Och! cisnęli kamieniem z dawidowej procy,
Godzą we mnie lżą, klątwą i trądu chorobą:
Zabiłem bowiem siebie, — uciekam przed sobą.






[ 48 ]

JUDASZ



Przyszedł na mnie dzień klęski i bożego gniewu:
Zaświeciłem w twarz Panu mem słonecznem godłem,
I krwawicą mych myśli bój bezkrwawy zwiodłem...
Tknął mnie Pan, żem zeschłemu jest podobny drzewu.

Zgasiłem dzisiaj w tarczy mej płonące słońce,
I zemstę zaprzysiągłem na pobojowisku:
Z ukrycia będzie godził grot mego pocisku,
A jadem z krwi zaskrzepłej strzał zatruję końce.

W bladość twarz przyoblekę faryzeuszową,
I będę złotousty — nakarmiony zdradą,
A krąg sobie płomienny rozświecę nad głową...

I będę ręce kładł jak święci ręce kładą,
A izby mnie do bożych puścili ołtarzy,
I — Judasz — brudem ust mych tknę się bożej twarzy.

[ 49 ]

Słodycz kwiatu me słowo... Kto tknie ust mych usty,
Wypije jad słów moich, co język oniemia;
Dusze czyste wywiodę na wierzch góry pusty,
Kusząc one: Królestwo wasze — wszystka ziemia!

Wśród nocy ku Betlehem pójdę na rozdroże
Trwożyć onych, cо będą biegli w noc gwiaździstą...
Anioły śpiewające spłoszę, szpiegi boże,
Splugawię królów złoto i myrrhę przeczystą...

Przysiągłem Bogu zemstę na pobojowisku,
Kiedy ległem w niemocy zwalon i w zniewadze
Raduj się, Jeruzalem! Syna Bogu zdradzę!

Oto przylgnę do jego bladych lic w uścisku,
A kiedy go na piersi mych rozepnę krzyżu,
Będzie miał, Król żydowski, zółć z krwi mej w pobliżu...






[ 50 ]

UMĘCZENIE



Strasznego nauczyłem się zaklęcia z księgi
I jak Mag, zwołujący duchy o północy,
Wołałem duszy mojej głosem z wszystkiej mocy,
Aż rozhukane swoje wstrzymała zaprzęgi.

— Raduj się, duszo moja! (Wylałem na usta
Z róż oleje, a jad był na mych ust purpurze,
Strute z warg popękanych mych padały róże.)
— Raduj się, duszo! wszakże radość nie jest pusta!...

Oto zaprząg twój dziwny po gwiazdach się włóczył,
Twoje konie pędziły po miesięcznem srebrze,
Brodziły przez zachodów krew... szły w słońca pyle...

Zatrzymaj wóz swój chmurny... Duszo stań na chwilę!
(Mówiłem słowa wonne, jak człowiek, co żebrze,
Bo czyniący zaklęcia Mag mnie tak nauczył...)

[ 51 ]

II.

 

Mówiłem Duszy mojej, bom jej pozazdrościł
Obłąkanych wędrówek i szalonej drogi...
Pragnąłem, żeby przyszła, bym ją tak ugościł
Trucizną, jakbym gościł w domu moim wrogi.

Chciałem chwycić i szarpnąć strasznie skrzydeł końce,
By krew bluznęła źródłem wiecznem i nieskrzepłem...
Czylim ja ją wysyłał jak ptaka na słońce?!...
Ja raz — spojrzeć na słońce chciałem i... oślepłem.

Chciałem upić się ogniem i piłem za wiele...
Nabrałem blasków tyle w mych oczu ciemnice,
Że dwa doły mam czarne, gdzie miałem źrenice...

Więc szukam dyamentów w węglach i popiele,
Tajemnicy, by oczy me mogły rozjasnąć,
Zaświecić... zabić kogo — i w uśmiechu zgasnąć.

[ 52 ]

III.

 

Mówiłem Duszy mojej chytrze i zdradziecko,
Wołałem ją wołaniem cudnem i uczonem,
Wabiłem ją cudami bożymi jak dziecko,
Obliczem całem w blasku i udanym skonem.

Aż przyszła... Jak przychodzą może sny w godzinie
Przedśmiertnej, gdy twarz sobie Bóg zakrywa ręką;
Jak dreszcz, gdy grecki mędrzec zwilżał usta w winie,
I jak rozkosz przychodzi z krzyżowania męką...

Nie miałem chrystusowych słów dla nierządnicy,
Która poszła odemnie na słoneczne ognie,
Rojąc dziwnie, że wróci, złamie mnie i pognie.

Kiedym oczu dołami dojrzał ją w pobliżu,
Spętałem ją, nierzadną, w własnej błyskawicy,
...I tej nocy rozpiąłem Duszę mą na krzyżu.






[ 53 ]

ŻĄDZA



Rozpowiedziane ustom moim tajemnice
Rozpowiem stugłośnemu duszy mojej echu,
A dusza niechaj powie nocy, matce grzechu,
A noc niechaj pożarem wionie mi na lice.

A oto we dnie w czynów mych zapiszę księgę,
Iżem gorzał — a karta księgi będzie pusta...
W ciszę! — krwi mojej spowiedź szczęsne czynią usta,
A krew ma jako rumak! Zmysły razem sprzęgę...

Rozpętała się burza!... o, łuno pożarna!
O, męko przerozkoszna!... krwi palącej zdroje!...
Niech będą pochwalone usta, usta moje.

Chmura zwisła nademną, skrytym żarem parna...
Och! jak gdyby wichr w piersi uderzył wrzeciądze..
O, myśli moja myśli! O, palące żądze!

[ 54 ]

II.

 

Rozegrała się we mnie moja krew i śpiewa,
A serce jest krwi mojej muzyczne narzędzie;
A fala weń uderza w oszalałym pędzie,
A burza weń uderza i z ogniów ulewa.

Prężą się żyły we mnie jak struny harfiane
I szatańskie swe na nich krew wydzwania hymny;
Zwartem krąg kłów mych biały, swą białością zimny,
Na kłach białych krew czuję, a na uściech pianę.

Przepomniałem mych śpiewów, którem śpiewał co dnia,
A którem anielskimi mienił, duszo moja!
Inne począłem prawić u mętnego zdroja...

Stanęły mi nad głową licem piękne stróże:
Grzech, usta całujący i milcząca Zbrodnia.
Nogom nagim wężowy kłąb mam za podnóże...

[ 55 ]

III.

 

A przeto cię pożądam. Słuchaj, co ci prawię
W ciszy, by słów mych własne nie słyszało serce:
A przeto cię, pożądam i rękoma zdławię,
Do ust twych przylgnę usty, w pierś wzrokiem się wwiercę.

Nie przeklinaj mi duszy, bom w anielskie straże
Wypędził z siebie duszę, precz na noce dżdżyste...
Ciało całe mam w ogniu i całe mam w żarze
I rzucę je na piersi twoje, jak śnieg czyste.

Węże mnie nauczyły mocy swoich splotów,
Błysku oczu miłosna mnie uczyła lwica:
Nie bron mi się, bo krew ma gra w dyszącym gniewie,

Serce me jak pies wyje echem setki grzmotów...
Ploń! niech płomień w pierś twoją spełznie z mego lica,
Z moich oczu bierz żagwie, z moich ust zarzewie.

[ 56 ]

IV.

 

Złącz oddech z mym oddechem i rozpętaj burze,
A jeśli w twarz mi pluniesz, legniesz ze mną w walce —
Krew tryśnie, kędy moje tkną się ciebie palce,
Pomnij w szale: przecz z wichrem walki pragną róże?!

Płoń! jako płomień żywy cudna będziesz w szale;
Włosom z błysków wężowych uczyń dyademy,
Jak pochodnia rozgorzej! Przemów, znak daj niemy,
A ja jednem spojrzeniem duszę w tobie spalę.

Niesytość w uściech moich... nie wiesz jako pragnę...
Dyszę... płomień mi trawi dziwnym żarem wnętrze,
Przeto krużę mi nachyl lub ją mocą nagnę...

Chłodź mi usta lub zerwę zasłony najświętsze
I miłość oszalałą w piersi twej rozrzadzę,
A kwiecia nie ustrzegąć, psy zgłodniałe — Żadze...






[ 57 ]

EWA U JABŁONI



Wąż prawi:

Oto jestem przemożny i władnący Bogu:
Ja patrzyłem w twarz bożą... Spojrzyj, oto jestem!
Wypełznąłem z pod krzewu ciernistego głogu
Między kwiecie jabłonne, które drży z szelestem.

Z rozkoszy drży, iż czuje rozkosz mego splotu.
Urodzony w tworzenia żądzy rodzicielskiej,
Jam jest żądny! Płomienny jestem i anielski,
Chociaże anielskiego przepomniałem lotu.

Myśl twoja jest anielska i śni moje sploty...
Myśl twoja pełznie śladem mym w jabłonne kwiecie...
Jam jest górny, jam widział słoneczne zawroty...

Spójrz!... na drodze mam kwiaty... pierś je moja gniecie,
Bym wpełzł na piersi twoje, piersi-gołębice...
Spójrz na mnie: Jam samemu Bogu spojrzał w lice.

[ 58 ]

II.

 

Jeśli spojrzysz niewiasto, ujrzysz jak się prężę
I jako tęcza wstaje w splotów moich zgięciu.
Czy nie wiesz, iżem słońcu równy był w poczęciu,
Iżem w pył z gwiazd złocisty ubrał ciało węże?!

Kiedym pełzał wśród kwiatów, kradłem, złodziej boży
Wszystkie ognie, którymi płoną rajskie zioła,
Z śladów bożych jasnoście zbierałem u czoła,
Bym był jasny jak ongi, gdym był na obroży.

Jam jest, którym skrzydłami gasił gwiazdy złote,
Kiedy zdały się jaśniej lśnić niż skrzydła moje.
Jam jest, którym początek widział w łun pożodze.

Jam jest, którym w piór szumie wiódł anielskie roje,
Burzyć w pysze niezmiernej bożych rąk robotę.
Jam jest, — i oto pełzać chcę przy twojej nodze.

[ 59 ]

III.

 

Żali nie wzniesiesz oczu?!... Ściągnij swoje dłonie...
Tknij się mnie... — jam jest rozkosz płomienna, wieczysta!
Tknij się mnie... zadrżysz jeno, lecz ostaniesz czysta,
Zbądź trwogi! jam jest rozkosz... zbliż się pod jabłonie.

O, rozkosz! pochwalona rozkosz!... Ściągnij ręce!
Dyamenty mych oczu kryją krwi szkarłaty...
Dyamenty mych oczu skradłem z bożej szaty,
Przełom boży... Pójdź ku mnie! poznasz rozkosz w męce.

Rozmiłowana w tobie stopy liżeć lwica!
Pójdź ku drzewu, niewiasto: Oto w rajskiej ziemi
Ty jesteś najpiękniejsza słońc oblubienica;

Tyś jest kość Adamowa, — on jest obraz boży...
Zechcesz, — będziesz przewodzić hufy anielskiemi...
Pójdź ku drzewu i legnij na kwietnej podłoży!...

[ 60 ]

IV.

 

Zbliż się... nie tknę puharu pełnego po brzegi!
Niewiasto! — przyjaźń tobie... przyjaźń tobie ze mną.
Zbliż się... ja tobie powiem wielką rzecz tajemną,
Zbliż się, iżby nas boże nie słyszały szpiegi.

U nóg bożych pełzając w czas tworzenia burzy,
Chwytałem myślą myśli bożej błyskawice.
Zbliż się... ja ci otworzę jego tajemnice,
Kwiecie kryje... nie dojrzy żaden z jego stróży.

Bóg moc swoją tajemną skrył w tworzenia ziarnie.
I w łonie twojem ukrył tworzenia rozkosze,
Na straży skarbów onych postawił męczarnie.

Żywot nosisz w swem łonie, jak ja żądzę noszę...
Rozgorzej!... będziesz Bogu równa... ściągnij ramię...
Idź... rzeknij Adamowi... Adamie!... Adamie!...







#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false