Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/48

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



JUDASZ



Przyszedł na mnie dzień klęski i bożego gniewu:
Zaświeciłem w twarz Panu mem słonecznem godłem,
I krwawicą mych myśli bój bezkrwawy zwiodłem...
Tknął mnie Pan, żem zeschłemu jest podobny drzewu.

Zgasiłem dzisiaj w tarczy mej płonące słońce,
I zemstę zaprzysiągłem na pobojowisku:
Z ukrycia będzie godził grot mego pocisku,
A jadem z krwi zaskrzepłej strzał zatruję końce.

W bladość twarz przyoblekę faryzeuszową,
I będę złotousty — nakarmiony zdradą,
A krąg sobie płomienny rozświecę nad głową...

I będę ręce kładł jak święci ręce kładą,
A izby mnie do bożych puścili ołtarzy,
I — Judasz — brudem ust mych tknę się bożej twarzy.