Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/49

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
45
JUDASZ



Słodycz kwiatu me słowo... Kto tknie ust mych usty,
Wypije jad słów moich, co język oniemia;
Dusze czyste wywiodę na wierzch góry pusty,
Kusząc one: Królestwo wasze — wszystka ziemia!

Wśród nocy ku Betlehem pójdę na rozdroże
Trwożyć onych, cо będą biegli w noc gwiaździstą...
Anioły śpiewające spłoszę, szpiegi boże,
Splugawię królów złoto i myrrhę przeczystą...

Przysiągłem Bogu zemstę na pobojowisku,
Kiedy ległem w niemocy zwalon i w zniewadze
Raduj się, Jeruzalem! Syna Bogu zdradzę!

Oto przylgnę do jego bladych lic w uścisku,
A kiedy go na piersi mych rozepnę krzyżu,
Będzie miał, Król żydowski, zółć z krwi mej w pobliżu...