Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/50

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



UMĘCZENIE



Strasznego nauczyłem się zaklęcia z księgi
I jak Mag, zwołujący duchy o północy,
Wołałem duszy mojej głosem z wszystkiej mocy,
Aż rozhukane swoje wstrzymała zaprzęgi.

— Raduj się, duszo moja! (Wylałem na usta
Z róż oleje, a jad był na mych ust purpurze,
Strute z warg popękanych mych padały róże.)
— Raduj się, duszo! wszakże radość nie jest pusta!...

Oto zaprząg twój dziwny po gwiazdach się włóczył,
Twoje konie pędziły po miesięcznem srebrze,
Brodziły przez zachodów krew... szły w słońca pyle...

Zatrzymaj wóz swój chmurny... Duszo stań na chwilę!
(Mówiłem słowa wonne, jak człowiek, co żebrze,
Bo czyniący zaklęcia Mag mnie tak nauczył...)