Ptactwo w czas wojny

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leopold Staff
Tytuł Ptactwo w czas wojny
Pochodzenie Tęcza łez i krwi
Data wydania 1921
Wydawnictwo Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Druk Zakłady Graficzne „Bibljoteki Polskiej“ w Bydgoszczy
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tomik
Indeks stron
[ 77 ]
PTACTWO W CZAS WOJNY



[ 79 ]

W tej roku porze,
Kiedy w powietrzu czuć powiew wiosenny,
Zwykło powracać przez dalekie morze,
Szlakiem wędrówki od wieków niezmiennej,
Ojczystych naszych pól śpiewne bogactwo,
Wędrowne ptactwo,
Ażeby niwy zbudzone rozpieśnić,
Rozdzwonić lasy radosną otuchą,
Serca nadzieją rozmarzyć, roześnić.

Dzisiaj na polach przeraźliwie głucho...

Choć wiosnę czuć,
Choć się już jawi w mgłach na nieboskłonie,
Choć pękającej łozy gorzkie wonie
Wołając drużbie swej śpiewaczej: wróć!
Choć wyzwoliły się z lodu ruczaje
I fala ptakom dźwięczny ton podaje,
Nigdzie lotnego nie widać przybysza.

Na niezmierzonych polach niema cisza...

Od zgliszczy wsi spalonych i od ruin miast,
Gdzie nie zostało ptakom nawet śladu gniazd,
Odgłosy odstraszyły je wojny okropnej.

[ 80 ]

Lot ich, odwieczną tęsknotą pochopny,
Dymem i hukiem odpędziły działa,
Groza spłoszyła je pośród podróży.
Precz odegnała.

Oto nazajutrz po niszczącej burzy,
Która się tędy przewaliła wczora
Z mordem, pożogą i szałem topora,
Dziś znowu cisza, bez głosu, bez ruchu,
Jako w przededniu strasznego wybuchu.

Dokąd ci wracać, wysoki skowronku,
Co do orki o pierwszym budzisz chłopa dzionku?
Okropni tu przeszli oracze
Śmiercionośnemi stopy,
Zorali ziemię straszliwymi pługi,
W głębokie, niby dół mogilny, smugi,
Na wszystkie strony.
Bruzdami ich są przekopy,
A ziarnem ich kartacze,
A żniwem zgony, zgony!

Dokąd ci wracać, słowiku natchniony,
Piewco miłości marzącej i świętej?
Twój gąszcz zaciszny — wycięty!
Nie czas dziś serca społem łączyć,
Lecz je rozdzielać, krew z nich sączyć!


[ 81 ]

Dziś twoi młodzi, piękni, silni
Śmierć poślubili i zwą się Mogilni
I śpią w uścisku mocnym, nierozdzielnym,
W uścisku wroga śmiertelnym.

Dokąd ci wracać, jaskółko radosna,
Strzało nowiny wieszczącej, że wiosna?
Miast ciebie inne tu strzały
Z nowiną śmierci latały
I wprost godziły w serce żywe rzesze,
Spaliły twoje przytulne podstrzesze,
Z chaty, co z tobą gościną się dzieli,
Zostały czarnie pieczęcie zgorzeli.

Dokąd ci wracać przepiórko niebogo?
Gdziekolwiekbądź
Spojrzysz: ugory, odłogiem śpi niwa,
Nie było siewu i nie będzie żniwa...
Kędy ci wzywać i kogo:
„Pójdźcie żąć! Pójdźcie żąć“!
Byli tu z kosą straszni żeńce,
Skosili męże i młodzieńce,
Ciał zostawili krwawe snopy,
W spichrz mogił je złożyli w kopy.

Dokąd ci wracać, poważny bocianie,
Polskich słomianych strzech święty Florjanie,
Sam, zda się, pełen bezpieczeństwa dzbanie

[ 82 ]

Z wygiętem długiej szyi uchem...
Swych opiekuńczych skrzydeł puchem
Cudze w obczyźnie chaty odziej,
Bo z dymem poszła twa stodoła,
Niema ni gdzie ustawić koła,
Ni w pustce znajdzie się kołodziej.

Dokąd ci wracać, kukułko wróżebna,
Komuś potrzebna?
Daremnie będziesz ludzi szukać,
By długie życie im wykukać.
Chyba na wspólnym siędziesz grobie,
By, niby płaczka bolesna,
Obliczać trupom i sobie,
Ile lat śmierć im wydarła przedwczesna...

Po dniach huczących śmierci zawieruchą,
Nigdzie ptasiego śpiewnego przybysza.
W krąg niezmierzony przeraźliwie głucho,
Na nieobjętych polach niema cisza...

A jednak w ciszy, co te pola niemi,
Jedno się ptactwo tai na tej ziemi:
Czarne orły dwugłowe,
Dwuznaczne, dwulicowe,
Chytre strażniki zaborczego szału,
Co pilnowały zbrodni trójpodziału,

[ 83 ]

Wraz z granicznymi słupy obalone,
Patrzą bezsilne, zdeptane, zdumione,
Zgadując strasznej ciszy tajemnicę:
Że znikły, znikły tej ziemi granice!

W niesamowitej, wstrząsającej ciszy
Czujna ich trwoga dreszcz potężny słyszy:
Ta ziemia, w głuszy nadzieją brzemiennej,
Pracuje w sobie, jak świat przedstworzenny!
Ta wiosna, której hasłem jest: Milczenie,
Dojrzewa niemą męką w Odrodzenie!

A z granicznymi słupy obalone,
Czarne orły dwugłowe,
Dwuznaczne, dwulicowe,
Patrzą bezsilne, błędne, przerażone
Na niepojętą dla nich tajemnicę:
Że znikły, znikły polskich ziem granice!




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false