Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/79

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



W tej roku porze,
Kiedy w powietrzu czuć powiew wiosenny,
Zwykło powracać przez dalekie morze,
Szlakiem wędrówki od wieków niezmiennej,
Ojczystych naszych pól śpiewne bogactwo,
Wędrowne ptactwo,
Ażeby niwy zbudzone rozpieśnić,
Rozdzwonić lasy radosną otuchą,
Serca nadzieją rozmarzyć, roześnić.

Dzisiaj na polach przeraźliwie głucho...

Choć wiosnę czuć,
Choć się już jawi w mgłach na nieboskłonie,
Choć pękającej łozy gorzkie wonie
Wołając drużbie swej śpiewaczej: wróć!
Choć wyzwoliły się z lodu ruczaje
I fala ptakom dźwięczny ton podaje,
Nigdzie lotnego nie widać przybysza.

Na niezmierzonych polach niema cisza...

Od zgliszczy wsi spalonych i od ruin miast,
Gdzie nie zostało ptakom nawet śladu gniazd,
Odgłosy odstraszyły je wojny okropnej.

75