Burze/całość

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leopold Staff
Tytuł Burze
Pochodzenie Sny o potędze
Data wydania 1909
Wydawnictwo Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tomik
Indeks stron

[ 73 ]BURZE.



[ 75 ]TRWOGA.

Ciemna, pochmurna noc. Jakiś lęk ogromny
Wygnał mię z domu w mrok czarny, złowrogi...
Ze spazmem strachu w duszy biegnę nieprzytomny,
Biegnę na oślep pośród pustej drogi.

Jakieś echo brzmi głucho dokoła,
Z dali ktoś woła:
„Nie odchodź!" — Cisza. — Boję się postąpić kroku...
Może tu do stóp moich niewidzialne w zmroku
Padło błagalnie serce mi oddane?
Nie mogę stąpać naprzód w te mroki otchłanne,
By nie nadeptać stopą drgającego serca!...

Nie mogę uciec, bo czuję ze drżeniem
Przy mnie nieznane widmo, co zimnem spojrzeniem
W głąb mojej duszy się wwierca...
Nikt o niem mi nigdy nie mówił na świecie...
Nigdym go w życiu nie widział, a przecie
Wiem, że istnieje i lękam się jego...
Przedemną w dali rzędem wierzby zeschłe biegą.
Nagą gałęzią w ciemne strzelają niebiosy,
Jako upiorne wiedźmy z rozwianymi włosy...

[ 76 ]

A gałęzie w ciemności w potworne ramiona
Wyrastają, wyrasta mnogość nieskończona
Ramion suchych i czarnych, które wichrem gięte,
Zdają się wabić mnie ku swej dziedzinie...
Nie pójdą ku wam; bo gdy wiatr zawieje,
Szum wasz wyszeptać może w północnej godzinie
Imię przeklęte
Tego, przed którym dusza moja z trwogi mdleje.

I nie mogę już wrócić! Bo w ciemnej zamroczy
Poza mną błyszczą zimne, przenikliwe oczy,
Co wzrokiem w tę głąb nawet mej duszy się wkradną,
W którą spojrzeć odwagi nie miałem aż na dno...
Nie śmiem wracać! Bo gdybym spojrzał w te źrenice
I wyczytał mej duszy skryte tajemnice,
Taką bluźnierczą zawyć musiałbym rozpaczą,
Że gwiazdy, które blaskiem drogi swoje znaczą,
Zastygłe, zgasłe runęłyby społem
Na ziemię, co się rozpadnie popiołem!...



[ 77 ]BURZA.

Ciężarnych chmur stłoczony zwał, chmur w strzęp
zszarpanych czarny tłum
Przewala się przez mroczny sklep, wzburzonych
głębin jęczy szum!
Orkan tumany wzbija w strop, do ziemi zgina czoła
brzóz!
W powietrzu piętrzy trwożny lęk, co wkrótce buchnie
szałem gróz!
Tłoczący w górze zawisł strach... Huk! jakiś skalny
runął złom!
Struchlała ziemia! Pożar chmur! Ha, jasny, złoty
strzelił grom!

Piorun rozpętał więzy me, zbudził zgnębiony we
mnie gniew
Za duszy mej shańbiony wstyd! Za mą wylaną wrącą
krew!
Za wypaczoną, jasną myśl! Za podeptany ducha hart!
Że kiedy spojrzę w serca głąb, plwać na nie muszę
śliną wzgard!

[ 78 ]

Za zmarnowany życia dar! Za każdą nędzną myśl
i chuć!
Za pokalaną dziecka biel! Za podłość moich własnych
czuć!

Zgnębiony we mnie odżył gniew! Ogniem oskarżeń
bucha z warg!
Że mi złamano dumną moc, wydarto marne łkanie skarg!
Żem słyszał, jak ostatni gwóźdź w najdroższą trumnę
wbijał młot,
A jam do zwartych stukał bram — próżno! Gniew
we mnie zbudził grzmot,
Że tak odarto orła z piór! Za bolu jęk, rozpaczy ryk,
Za zwiędłą starość młodych lat, dziko zraniony
zawył żbik!

Mknie burza, siostra gniewów mych, odziana w siny
grozy płaszcz,
Z ognistych wężów mając włos, rykami stu wyjąca
paszcz.
Zagładę niesie, niesie skon, bo słodki jej niszczenia trud!
Burzy spokojność cichych strzech, łamie wytrwałość
grubych kłód,
Potopem wód zatapia łan, kruszy odwieczne głazy gór!
I ryczy gniew mój, wyje ból! Dziko zraniony zawył tur!

Zgnębiony we mnie odżył gniew! Tyranie wściekły,
ciemny, zły,
Co złością stóp mi tłoczysz pierś, tajemny i nieznany mi!

[ 79 ]

Tyranie, coś mi zadał gwałt! Brutalu, coś mnie okradł
z sił,
Łakomy mej gorącej krwi, purpury ciemnej moich żył!
Przeciwko tobie wznoszę dłoń, w twarz rzucam ci
wyzwanie w bój!
Podnoszę butnie moją pięść i bunt podnoszę, wrogu mój!

Chwyciła burza wichru bicz i w rozpasany leci tan!
I z świstem smaga jezior ton i ciska w przestwór
wieńce pian
I z świstem smaga czernie chmur i krzesze krwawych
iskier pęk
I nad przepaści turnic gna, w bezdeń spowitą w mroków
lęk
Rzuca twardego rogu huk, a głąb odbrzmiewa wrzawą
ech!
Odbrzmiewa pierś ma szałów wrzask, wybucha w gnie-
wnych ryków śmiech.

Żywiołów gra — żywiołów szał! Gromy mój krwawy
ciska wzrok!
Ja, tytan burzy, ciałem swem zalegam gór olbrzymi stok!
Prawicy mięśnie kurczę w rzut, a z dłoni mej wylata głaz!
Zdarł górski czub, zmiótł tysiąc strzech, rozburzył
w pędzie cały las
I z hukiem wpadł w topiele wód, rozprysnął w niebo
wody strug!
Od ruchu mego zadrżał stok! Gór łańcuch runął mi
do nóg!

[ 80 ]

Żywiołów gra! Walk boski szał! Nie burza grzmi,
lecz moja moc!
Pognębić cię, tyranie zły! Rozdzieram chmur stłoczo-
nych noc!
Odwalam łoża wód do dna, wyrywam z korzeniami pnie!
Odszukam cię choć na dnie wód, choć w łonie ziemi
znajdę cię!
W czoło cię mój ugodzi grom, rozszarpie łono twe
ma dłoń!
Zatargam wnętrzem twoich trzew i stopą zmiażdżę
twoją skroń!

Z nad wód straszliwy ciemny wróg, olbrzymi, dziki
potwór wstał,
Z szyderczą ku mnie twarzą gna, wznioślejszy nad
najwyższą z skał.
Na barach dźwiga ołów chmur, aż zadrżał pod nim
twardy brzeg,
Ziemia pod stopą mu się gnie i dudni hukiem jego bieg!
W pędzie powalił mnie na twarz! Stratował ciało me,
wbił w kurz!
I niosąc złe zwycięstwo w dal, przewiał jak szumny
wicher burz...
 
Bezwładne, zbite ciało me! Hej, gromie, wal! Zbudź
we mnie gniew!
Za duszy mej shańbiony wstyd, za mą wylaną wrącą
krew!
Za wypaczoną jasną myśl! Za podeptany ducha hart!

[ 81 ]

Że kiedy spojrzę w serca głąb, plwać na nie muszę
śliną wzgard:
Za zmarnowany życia dar! Za podłość moich wła-
snych czuć!
Za pokalaną dziecka biel! Hej, gromie, wal! Gniew
we mnie zbudź!



[ 82 ]DZWONY.

Chowałem dzwony w piersi mej, ponure, groźne,
głuche dzwony,
Drzemiące niby w mrocznej mgle dzwonnicy cichej,
opuszczonej.
Czuwałem trwożnie nad ich snem, bo byłem w sercu
pełen lęku,
By się nie zbudził śpiący spiż z huraganowem echem
pełen jęku;
Czuwałem trwożnie nad ich snem tłoczącym, ciężkim,
jakby ołów,
Kochałem bowiem senny czar opustoszałych już
kościołów.
 
O duszo! Czemuś w ową noc, gdy w gruz runęły
twe świątnice,
Rozpaczą swych zgorzkniałych ust plunęła w zmierzch-
łych nieb ciemnice?
Oślepły blade oczy gwiazd od jadów twej piołunnej śliny
I przerażenia ślepy strach widnokrąg ziemi zaległ siny.

[ 83 ]

O, w ową straszną, krwawą noc, dzwony się obudziły
senne,
Gromowej nawałnicy szturm lejąc w otchłanie sfer
bezdenne.

Z bezdni, gdzie głuchy leżał mrok, pomruk wydzwignął
się ponury,
Wyrosło tysiąc nagich rąk, chwyciły silnie dzwonów
sznury
I rozkiełznany dziki szał prostuje, kurczy rąk nawałę,
Co rwą i szarpią, jakby w strzęp rozrywać chciały
światy całe!
Szarpiących rąk szatański szał rozdziera pierś broczącą
w męce!
O, nieznużone w wieków wiek tysiączne, nagie, silne
ręce...

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą
dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy
rozjuszonej!
Dławiący w głuszy czycha strach! Ogniste walą
z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały
krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców
ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą
dzwony!

[ 84 ]

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe dzwony
huczą!
A każdy huk spiżowych płuc bucha brzemienny
krwawą tuczą!
Morze dymiącej, spiekłej krwi rozlewa wkrąg odmęty
błotne,
Które sięgają już mych ust, jak węże śliskie i wilgotne!
Huk każdy ciosem wali w skroń, zbolałą skroń roz-
miażdżą, stłuczą!
Rozkołysane w gruzy jęk, w ryk rozszalałe dzwony
huczą!

O, dzwony, dzwony, dzwonów huk! Każdy powietrza
nikły atom
Zmienił się w wściekły, głośny dzwon i skargi swoje
wieści światom.
Każdy powietrza atom grzmi, burz rozpętanych szał
rozlewa
I wrzaskiem tysiąckrotnych ech, ryki potworne znów
odbrzmiewa!
Z każdego dzwonu wali grom! Krew bucha z każdej
dzwonu czary!
Huk! nieskończoność dzwonów! Jęk! Wkrąg bezkres
dzwonów! Huk w bezmiary!

Wszechświat się cały dzwonem stał, a jam jest sercem
tego dzwonu!
Olbrzymi dzwon brzeg oparł swój o widnokręgi
nieboskłonu.

[ 85 ]

Trącony w ruch, rozchwiany w pęd, rozmachem miota
się i ciska,
Buja nad chmury, spada w dół, szalona, straszna ma
kołyska!
Ja, serce dzwonu, pełen trwóg w spazmie przerażeń
oszalałem
I w stujęzyczny twardy spiż uderzam okrwawionem
ciałem!

Błyskawicowym lotem gnam. Pęd dech zapiera, świsz-
cze, smaga!
Pruję powietrze jakby grom, uderza w dzwon pierś
moja naga...
Głuszące ryki! Ostry ból! Rozbite ciało spiż rozdziera!
Powrotnym lotem jak wichr gnam. Pęd świszcze,
smaga, dech zapiera!
Pruję powietrze jakby grom, uderzam w dzwon zbolałą
skronią...
Głuszące ryki, ostry ból! Rany krwi spiekłej krople
ronią.
 
Zbolałe ciało broczy krwią. Padają czarne krwi korale
W skłębionych huków ciemny wir, w spiętrzone dzi-
kich szałów fale,
W pomroku straszny niecą blask, jakby miotane dla
igraszek,
Świeciły krwawe oczy w mgle ze starczych wyłupione
czaszek.

[ 86 ]

I pędzę, gnam i biję w dzwon, struchlały wśród tych
ślepych wzroków
I dzwoni tysiąc nagich rąk i niema dla nich pęt ni oków!

Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą
dzwony!
Złowieszczy lament dzikich trwóg! Obłęd rozpaczy
rozjuszonej!
Dławiący w głuszy czycha strach! Ogniste walą
z chmur pioruny
W miedziane szczyty wzniosłych wież! Pomrok zalały
krwawe łuny!
Bluźnierczej skargi bunt i gniew! Duszonych starców
ciężkie skony!
Rozkołysane w grozy jęk, w ryk rozszalałe huczą
dzwony!




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false