Page:Sny o potędze.djvu/79

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
75
BURZA

Tyranie, coś mi zadał gwałt! Brutalu, coś mnie okradł
z sił,
Łakomy mej gorącej krwi, purpury ciemnej moich żył!
Przeciwko tobie wznoszę dłoń, w twarz rzucam ci
wyzwanie w bój!
Podnoszę butnie moją pięść i bunt podnoszę, wrogu mój!

Chwyciła burza wichru bicz i w rozpasany leci tan!
I z świstem smaga jezior ton i ciska w przestwór
wieńce pian
I z świstem smaga czernie chmur i krzesze krwawych
iskier pęk
I nad przepaści turnic gna, w bezdeń spowitą w mroków
lęk
Rzuca twardego rogu huk, a głąb odbrzmiewa wrzawą
ech!
Odbrzmiewa pierś ma szałów wrzask, wybucha w gnie-
wnych ryków śmiech.

Żywiołów gra — żywiołów szał! Gromy mój krwawy
ciska wzrok!
Ja, tytan burzy, ciałem swem zalegam gór olbrzymi stok!
Prawicy mięśnie kurczę w rzut, a z dłoni mej wylata głaz!
Zdarł górski czub, zmiótł tysiąc strzech, rozburzył
w pędzie cały las
I z hukiem wpadł w topiele wód, rozprysnął w niebo
wody strug!
Od ruchu mego zadrżał stok! Gór łańcuch runął mi
do nóg!