Page:Sny o potędze.djvu/78

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
74
BURZA

Za zmarnowany życia dar! Za każdą nędzną myśl
i chuć!
Za pokalaną dziecka biel! Za podłość moich własnych
czuć!

Zgnębiony we mnie odżył gniew! Ogniem oskarżeń
bucha z warg!
Że mi złamano dumną moc, wydarto marne łkanie skarg!
Żem słyszał, jak ostatni gwóźdź w najdroższą trumnę
wbijał młot,
A jam do zwartych stukał bram — próżno! Gniew
we mnie zbudził grzmot,
Że tak odarto orła z piór! Za bolu jęk, rozpaczy ryk,
Za zwiędłą starość młodych lat, dziko zraniony
zawył żbik!

Mknie burza, siostra gniewów mych, odziana w siny
grozy płaszcz,
Z ognistych wężów mając włos, rykami stu wyjąca
paszcz.
Zagładę niesie, niesie skon, bo słodki jej niszczenia trud!
Burzy spokojność cichych strzech, łamie wytrwałość
grubych kłód,
Potopem wód zatapia łan, kruszy odwieczne głazy gór!
I ryczy gniew mój, wyje ból! Dziko zraniony zawył tur!

Zgnębiony we mnie odżył gniew! Tyranie wściekły,
ciemny, zły,
Co złością stóp mi tłoczysz pierś, tajemny i nieznany mi!