Sny o potędze (cykl)/całość

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leopold Staff
Tytuł Sny o potędze (cykl)
Pochodzenie Sny o potędze
Data wydania 1909
Wydawnictwo Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tomik
Indeks stron

[ 147 ]SNY О POTĘDZE



[ 149 ]SEN O MORZU.

Jest wielkość w cichych nocach! Wtedy sny olbrzymie
Roję i czuję dzikich, górnych tęsknot nawał,
Jakby huragan groźny w mojej piersi wstawał...
Śnię się królem — powtarzam swe królewskie imię.

Wtedy marzę ocean bezbrzeżny i ciemny,
Jak ciska się i fale wzburzone rozlewa
I spienioną pieśń chmurnej swej potęgi śpiewa,
Majestatem swych gniewów wspaniały, tajemny!

Wtedy śnię morze dumne, ogromne, szalone,
Wolne i niespętane, jak grzmi, piętrzy wały
I drze skały w dno wrosłe, brzeg oporny porze...

O, pośród takiej nocy wielkiej, jasnej, białej,
Gdy szumisz szczęściem własnej mocy upojone,
Hej! o czem ty śnić musisz, nieskończone morze!



[ 150 ]SEN O GÓRACH.

Widziałem we śnie ciemne, poszarpane turnie,
Szaleństwem gór spiętrzone zębate opoki.
Na dnach przepaści tajnia śpi spowita w mroki...
Są głębie niezbadane w nich, drzemiące chmurnie.

Stoją wirchy odarte, nagie. Jest w nich pycha,
Bo jest wielkość w nagości ich, siła granitu.
Spokój śpi niezmącony u głaźnego szczytu...
Wielkich jest godna tylko milczenia pieśń cicha.

Jest w nich potęga dzika, majestat wspaniały,
Co w swej dumie nie baczy na grzmiących burz szały,
Zapatrzony w swój ogrom, wsłuchany w swe głusze...

Śniłem ja siebie niegdyś potężnym mocarzem,
Zwycięzcą nad uśpionem w mej piersi złem wrażem
I zda mi się, żem widział w śnie swą wielką duszę...



[ 151 ]SEN NIEURODZONY.

Będę tworzył! Rozmachem szaleje mi ramię!
Hartownym młotem będzie mi piorun mej siły!
Oto szukam olbrzymiej, cyklopowej bryły,
By sen swój z ognia wcielić w marmuru odłamie...

Wybrałem ogrom skalny, głaz ginący w chmurze,
Krzyk potęgi zakrzepły w kamienną kolumnę...
Bo potrzeba kolosu na me dzieło dumne,
Bo sen mój chodzi w świetnej, królewskiej purpurze!

Wiem: nikły będzie w głazu skończoność odziany.
Nie w ciebie, karla bryło, zaklinać tytany!
Niema w świecie ogromu godnego mej mocy!

Cała ziemia na posąg mego snu za mała!...
Uśmiecham się wyniośle... dłoń spada wzdłuż ciała...
Hej! śnie nienarodzony, śnie mych wielkich nocy!...



[ 152 ]RZEŹBIARZ.

Mistrz uczuł w swojej piersi dech nieskończoności
Potężny, jak ocean, gdy się pianą zwełni.
Chciał wyrzucić z swej głębi moc życiowej pełni,
Której orkan wezbranej potęgi zazdrości.

I w głazie dłonie jego młodzieńca wykuły,
Który ludzi miał uczyć zwycięstw, dumy, chwały!
Posągu człon drgał każdy siłą napęczniały,
Szałem nadmiaru grały w nim wszystkie muskuły.

A ten, co pierwszy ujrzał boskość w mistrza tworze,
Padł na twarz zatrwożony, szepcąc ciche modły:
„W proch przed tobą mocarze niech padną najpierwsi!”

Mistrz zmarszczył brwi, odtrącił zgiętego w pokorze
I widząc, jak moc rzuca siew słabości podłej,
Młotem strzaskał posągu granitowe piersi!...



[ 153 ]JA — WYŚNIONY.

Wyolbrzymiałem w bezmiar! Мoc pierś mi przenika!
Stopy wsparłem o ziemię, co wobec mnie małą,
Drobną się zdaje kulą. Ogromne me ciało
Równowagę wciąż chwyta gibkim ruchem żbika.

Stoję wielki, olbrzymi, nagi, cyklopowy,
Jak posąg na cokole... Wkrąg mnie światy gonią...
Zagarniam złote gwiazdy, jak motyle dłonią...
Jak wino, szał się we mnie pieni dyonizowy!

Sprawia mi radość przeciw wytyczonym drogom
Ciskać światy na przekór starczym, dawnym bogom!
Zuchwały śmiech mój szumi, jak potok spieniony!

Stopy me toną w kwiatach ziemi. Na skroń bladą
Gwiazdy całunki tajni zwierzonych mi kładą...
Jestem wielki — Bóg pjanem weselem szalony!



[ 154 ]MOCARZ.

W kryształowej komnacie, na tygrysich skórach
Leżę odziany w przepych miękkich, wschodnich tkanin,
Ja, bałwochwalca życia, potęgi — poganin —
Król rozkochany w słońcu, kwiatach i marmurach.
 
Podnoszę do ust czarę w ametyście rżniętą,
Piję na cześć mej mocy, na jej wieczne trwanie!
Jeden mój ruch niedbały, a świat nowy wstanie!
Wezbrane życie święci we mnie wieczne święto!

Niema na świecie rzeczy pragnionej przezemnie.
Mam wszystko... Pono są gdzieś ludzie, co tajemnie
Trawią się żarem tęsknot... Hej, zwołać ich, raby!

Szczęśliwy stać się musi każdy nędzarz słaby!
Dam im złoto, klejnoty, kosztowne kobierce
I serce moje, wielkie, dobre moje serce!



[ 156 ]NADMIAR.

Dusza moja to puhar, co złoto swej treści
Przelewa rozpienionym, wezbranym nadmiarem.
Dusza moja, to wulkan, co ledwo pomieści
Lawę prącą swą uwięź pożarnym oparem.

Boska to gra — żywioły trzymać na obroży,
Rozhukanych szaleństwem rumaków być panem,
Chwycić burzę za włosy, spętać — niech się korzy!
I władać, jak igraszką, grzmiącym oceanem!

Tylko słaby doświadcza czynem swego władztwa.
Zbyt wielka jest potęga ma i me bogactwa!
Dla ogromu mej mocy w czynie ujścia niema.

Boska to gra — czuć siły niespożyte, wieczne,
Jak snem bezczynu w ciszy śpią bezużyteczne
Pod wolą mą, co silną dłoń nad niemi trzyma!



[ 157 ]GRA.

Z fantazyą, z rozhukanem szaleństwem junaczem,
W pogardzie niebezpieczeństw drwiącej rzucam kości
Z przeznaczeniem swem, chytrym i fałszywym graczem,
O całe moje życie, o los mej przyszłości.

Wróg mój drży niepewnością blady i na stawkę
Kładzie błahe korzyści obietnicy marnej,
A ja z szyderstwem zimnem patrzę na zabawkę
Nadmiaru swojej siły i buty bezkarnej.

Lekkomyślnie swe skarby stawiam i ze sfory
Wierne psy — wichry moje, lotne białozory
I władce moich stepów, płomienne bachmaty.

Bo rzut mój musi znakiem wygranej bogatej
Paść dla mnie, a dla niego sromem stratnej klęski
I w twarz mu tryumfalnie cisnę śmiech zwycięski.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false