Page:Sny o potędze.djvu/153

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

JA — WYŚNIONY.

Wyolbrzymiałem w bezmiar! Мoc pierś mi przenika!
Stopy wsparłem o ziemię, co wobec mnie małą,
Drobną się zdaje kulą. Ogromne me ciało
Równowagę wciąż chwyta gibkim ruchem żbika.

Stoję wielki, olbrzymi, nagi, cyklopowy,
Jak posąg na cokole... Wkrąg mnie światy gonią...
Zagarniam złote gwiazdy, jak motyle dłonią...
Jak wino, szał się we mnie pieni dyonizowy!

Sprawia mi radość przeciw wytyczonym drogom
Ciskać światy na przekór starczym, dawnym bogom!
Zuchwały śmiech mój szumi, jak potok spieniony!

Stopy me toną w kwiatach ziemi. Na skroń bladą
Gwiazdy całunki tajni zwierzonych mi kładą...
Jestem wielki — Bóg pjanem weselem szalony!