Page:Sny o potędze.djvu/157

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

GRA.

Z fantazyą, z rozhukanem szaleństwem junaczem,
W pogardzie niebezpieczeństw drwiącej rzucam kości
Z przeznaczeniem swem, chytrym i fałszywym graczem,
O całe moje życie, o los mej przyszłości.

Wróg mój drży niepewnością blady i na stawkę
Kładzie błahe korzyści obietnicy marnej,
A ja z szyderstwem zimnem patrzę na zabawkę
Nadmiaru swojej siły i buty bezkarnej.

Lekkomyślnie swe skarby stawiam i ze sfory
Wierne psy — wichry moje, lotne białozory
I władce moich stepów, płomienne bachmaty.

Bo rzut mój musi znakiem wygranej bogatej
Paść dla mnie, a dla niego sromem stratnej klęski
I w twarz mu tryumfalnie cisnę śmiech zwycięski.