Jump to content

Nocą (Krasiński, 1912)

From Wikisource
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Krasiński
Tytuł Nocą
Pochodzenie Pisma Zygmunta Krasińskiego
Wydawca Karol Miarka
Data wydania 1912
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów; Częstochowa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tom VI
Download as: Pobierz Cały tom VI jako ePub Pobierz Cały tom VI jako PDF Pobierz Cały tom VI jako MOBI
Indeks stron
[ 17 ]
NOCĄ.
──────
Z uczuciem i bojaźnią w nocy pisane.
16, 17, 18 września 1830. Genewa.  

 O zmroku godzinie, gdy wszystko szar pewno, gdy niebo nie straciło jeszcze wszystkiego blasku, lecz barwy jego pobladły, wołałem cię, a nie przyszedłeś nigdy. Pod sklepieniami słabo oświetlonego kościoła, gdy modlitwy ucichły, a świątynia opustoszała, po mogiłach stąpając, wołałem cię i nie przyszedłeś.
 Na cmentarzach, przy świetle księżyca, wśród białych nagrobków i czarnych krzyżów, wzywałem cię, a nie odpowiedziałeś mi. We dnie, patrząc na piękną okolicę, pełną życia i słońca, pragnąłem cię zobaczyć, a nie ukazałeś mi się. W nocy, wśród ciemności, po uderzeniach mego serca czułem obecność twoją, lecz nie widziałem cię przed sobą.
 A jednak wiem, że często bywasz przy mnie. Dlaczegóż więc ujrzeć cię nie mogę? Czy dla tego, że tajemniczy lęk miesza się zawsze z mojem pragnieniem, a tobie trzeba może duszy bez słabości, aby była godną ciebie? Napróżno jednak chciałem opanować tę trwogę. Świat nadzmysłowy, zbliżając się do mnie, zawsze mnie o dreszcz przyprawiał. Niebezpieczeństwa trwożą mię mało, lub wcale nie, lecz serce we mnie drży, gdy przeczuwa, że ty, o tyle od niego wyższy, staniesz przy niem niezadługo. A przecież chwile bywały, kiedy, myśląc o tobie, czułem, że dusza moja wezbrana jest miłością. Byłbym podeptał róże życia i puhar rozkoszy, gdybym [ 18 ]za tę cenę mógł cię zobaczyć, lub usłyszeć. Duchy tych, których kochałem na ziemi, lub tych, których nie znając, przeczuwam, czemuż uwielbiam was czasem, jak kochankę, a uciekam od was innym razem, jak od nieprzyjaciół? Często rozmyślałem samotny, w miejscu odludnem, o was, i ani szyderstwa ludzi, ani sofizmaty mego rozumu nie zdołały wiary mej w was oziębić. Świat widzialny, tak wielki, tak piękny, nie może być odosobniony we wszechświacie; trzeba mu przeciwwagi moralnej: drugiego świata, równego tamtemu w prawach, rozległości i piękności, lecz różnego w zasadach. Na każdy atom materyi, rzucony w przestrzeń, potrzeba myśli lub życia w wieczności!
 Przytem dusza moja zna swe dawne towarzyszki, lub też przeczuwa swe przyszłe przeznaczenia; lecz cokolwiek ją otacza, miesza ją i odrywa od wzlotu. Rzucony na ziemię muszę walczyć z przeszkodami i z bliźnimi. Często nie mam czasu tchu zaczerpnąć i, wśród krętych ścieżek i bezdroży krzyżujących się na ziemi, tracę drogę, co mię do was wieść powinna.
 Wplątany w tyle drobnych interesów, igraszka tylu intryg, miotany tylu płytkiemi falami, oddalam się od was za każdym krokiem; i jeżeli czasem chcę na ślad zawrócić, za długo błądziłem, by módz natychmiast odnaleźć drogę świetlaną.
 Gdy chwila każda czyni was większymi i wyżej podnosi w sferach, gdzie przebywacie, ja zniżam się w swoich. Wyższość wasza wzmaga się, podczas kiedy ja spadam z stopnia na stopień; gdy noc piękna ciszą swą zaprasza mię do myślenia o was, którzy jesteście samem milczeniem i samym rozumem, ja drżę, bo jestem słabością, a wy siłą i szczytnością samą.
 Harmonia muzyki unosi niekiedy duszę mą ku wam, bo wszystko, co nieokreślone, a piękne zarazem, jest jakby cząstką waszej istoty. I oto dlaczego [ 19 ]blade promienie księżyca zdają się być ścieżkami, po których przebiegacie przestrzeń; oto dlaczego potok szumiący wśród nocy zdaje się być mieszaniną mętną głosów nie z tego świata.
 Przymioty, które w różnych czasach ludzie wam przypisywali, te kajdany, ten całun biały krwią zbryzgany, ta postać straszna, z ciała odarta, ja to wszystko odrzuciłem; wyswobodziłem was z posępnych baszt i z wieży gotyckich, aby wam dać nieskończoność za mieszkanie. A przecież wciąż jeszcze uczuwam tę samą bojaźń, którą uczuwali nasi przodkowie pod togą republikańską, a później pod stalową zbroicą. Wyciągam do was ramiona i znów je opuszczam; posuwam się i cofam. Czyżbym był drugą Semele, a wy Jowiszem?
 Dusza moja nie ustępuje wam jednak ani na trochę w nieśmiertelności. Maluczko, a może stanie się cząstką waszego świata. Czyż więc to znikome ciało, które mię od was oddziela, jest dostatecznie silną zaporą, ażeby nas trzymać zawsze oddalonych? Trzebaż ją złamać zupełnie, ażebyśmy mogli się spotkać? Czyż niema sposobu przebrnąć tej zapory, zostawiając ją nietkniętą?
 Gdy myśli ku wam zwracam, czuję wtedy, jak gdyby toczyła się jakaś walka między duchem, który mię ożywia, a więzami, które go łączą ze mną. Te więzy zdają się rozluźniać i słabnąć; następuje żywe wzruszenie, coś nakształt przelotnego konania, wierny zapewne obraz tego konania, które mię kiedyś gwałtownie pomiędzy was rzuci.
 Bywali ludzie, którzy was znali lepiej ode mnie, a bliźni nazwali ich szalonymi i wygnali ze społeczności ludzkiej. Tak, dwom panom nie można służyć; wznieść się ponad bliźnich, a jednocześnie pozostać wśród nich, nie sposób. Niepodobna być z tymi którzy budzą trwogę i cześć, i jednocześnie z tymi którzy się boją i wielbią.
[ 20 ] Życie i śmierć: we wszechświecie istnieje tylko życie; śmierć to wyraz próżny, pozbawiony treści. Istnieje tylko życie i ciągła jego przemiana. Może, gdy będę już pomiędzy wami, przeczuwać będę znowu coś wznioślejszego? Z przypuszczeń potwierdzonych, przez przypuszczenia poczynające się, dźwigać się będę ciągle i wznosić coraz wyżej, aż wreszcie znikną już dla mnie wszelkie wątpliwości i obawy; i wtedy będę... czem?
 Mowo ziemska, myśli ludzka, czemuż się tak błąkacie? Nie potraficie wyrazić niczego poza przestrzenią i czasem błądzicie bez ustanku, bo szukacie kombinacyi tam, gdzie wszystko jest proste i dobre. Lecz takim jest nasz los i nie postąpicie dalej, przynajmniej dopóki żyć będę.
 A jednak kiedy mi smutno, zdaje mi się, że zbliżam się do was; niesprawiedliwości i zdrady ludzkie każą mi szukać u was ulgi i pociechy; i wtedy obawy moje słabną. Byłożby to dlatego, że dusza moja, oczyszczona w ogniu cierpienia, godniejsza jest poznać was i podnosi się wtedy o stopień wyżej ku wam?
 Ogniwem będąc w nieskończoności, zmienić miejsca nie mogę; przyjdzie czas, w którym się rozkruszę, a wtedy szczątki moje stopią się w pierścień wyższy i świetniejszy. Cierpliwości zatem i męstwa!
 Lecz wy, duchy, do których serce moje często wyrywa się z piersi, wy, co zdajecie się muskać moje czoło niewidzialnemi skrzydłami, gdy się modłę, gdy plączę, lub gdy kocham, czy odpowiecie mi, jeżeli kiedy zawołam was już bez trwogi, bez słabości, a pełen woli?
 Ach! lotem błyskawicy przebiegajcie wyznaczone wam szlaki; rzucajcie w dusze ludzkie niepewne przeczucia i myśli wzniosie; zbliżajcie się do nich; a jeżeli kochałyście je za życia ziemskiego, opiekujcie się niemi z poza grobu. Synu! kiedy modlisz się na [ 21 ]cmentarzu u mogiły matki, bądź pewnym, że ona jest przy tobie! Człowieku, jeżeli opłakujesz utraconego przyjaciela, on jest blizko ciebie! Oblubieńcze, jeżeli młoda narzeczona twoja znalazła zimną trumnę zamiast weselnego łoża, ach! wierz, gdy klękasz na jej mogile zasypanej kwiatami, że spływa ku tobie z nadziemskiego świata, że słyszy twe westchnienia, a dusza jej w tej uroczystej chwili z twoją się jednoczy!


────────





#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false