Chór dyabłów

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Krasiński
Tytuł Chór dyabłów
Pochodzenie Pisma Zygmunta Krasińskiego
Wydawca Karol Miarka
Data wydania 1912
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów; Częstochowa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały tom VI
Download as: Pobierz Cały tom VI jako ePub Pobierz Cały tom VI jako PDF Pobierz Cały tom VI jako MOBI
Indeks stron
[ 251 ]
CHÓR DYABŁÓW.
─────

Północ bije — ciemno, głucho,
Na zachodzie już nie krwawo.

Gwiazdy świecą —
Chmury lecą —

Tli się księżyc na młodziku —
Teraz pora, dalej żwawo,
Niech posłyszy ludzkie ucho
Piekielnego trochę krzyku!

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Przebiegamy świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Błyszczą ogniem nasze oczy,
Krwawą luną świecą zęby,

[ 252 ]

Z piersi naszych dym się toczy
I pryskają żaru kłęby.
A za nami rączym krokiem
Śpieszy orszak młodszych braci,
Potępieńce z sinem okiem,
Konwulsyjnych ćma postaci.
Dalej, dalej, ponad ziemię
Idźmy dzierżyć ludzkie plemię!
Rzućmy jemu gwiazdę na dół,
Niech się w żarne zwija kręgi
I w czerwone pryśnie wstęgi,
Aż zdumiony zadrży padół!
Będą chwilę w cuda wierzyć,
Aż powstaną mędrców tłumy
I przyłożą szkło do oka
I wysilą czcze rozumy,
Będą kreślić, liczyć, mierzyć,
Śmieszną dumą wydmą usta
I rozgłoszą dziwne baśnie...
Wzrośnie niby myśl głęboka,
Zewnątrz szumna, wewnątrz pusta
Taką piekło lubi właśnie.

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Przebiegamy świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Niech umilkną zgodne dźwięki!
Rozstrojenie hasłem naszem!
My niesforne lubim szczęki,
Dzikim śpiewem świat przestraszym.
Niech aniołów słucha dusza
Harmonijne sfer odgłosy —
To śpiew u nas, co zagłusza,
Co najeża strachem włosy!

[ 253 ]

Wiele z lutni tonów drzymie,
Wiele uczni gra na świecie,
Piekło wszystkie w jedno splecie,
I wyda wrzaski olbrzymie.
Krzyk rozpaczy — zemsty wrzawa,
Śpiew rozpustnej bajadery[1],
Głos, co święte niszczy prawa —
To są dla nas dźwięczne sfery!
A ten ludów wrzask szalony,
Co tyranom wieńce splata,
Gdy im depcą kark spodlony —
O, ten z nami niech się brata!
Dalej razem — o, tak, pięknie!
Śpiew nasz w górę wzięci słupem,
Aż usłyszą go anieli,
Aż się niebo samo zlęknie,
Bo się szatan dziś weseli,
I nad swoim pastwi łupem.

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Zwiedzim sobie świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Patrzcie, patrzcie — twarz Eblisa[2]
Nagła radość jak oblekła,
Śmiechem skrzywił się tygrysa
I ku ziemi wskazał ręką!
Baczmy pilnie — bo śmiech piekła
Zawsze zbrodni jest jutrzenką!
Niech umilkną łzy, westchnienia!
Nam przystoi radość pusta.
Hej, szalone złączmy pienia,
Wykrzywiajmy śmiechem usta!
Z głębi łezki wiara woła,
W niej pociecha drzymie na dnie —

[ 254 ]

Nim na kamień łza upadnie,
Dłoń uchwyci ją anioła
I stłumionych jęków skrytość
Półlitośne zdradzą echa.
Piekło nie zna, co jest litość,
Piekło nie zna, co pociecha.
Śmiech wściekłości, śmiech rozpaczy
Niech się z nami złączy w chóry,
Niech obije się o chmury
I o ziemię się zahaczy!
Śmiech szyderczy, co roztrąca
Wszystko piękne, wielkie, święte,
Wydrze czucie z serc tysiąca
I rachuby na nich wznosi,
Posągi zimne, przeklęte —
Ten się z nami niechaj brata
I swój tryumf z dumą głosi
I zaleje okrąg świata!

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Zwiedzim sobie świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Słyszysz, jak ta ziemi bryła
Naszej wzywa znów opieki?...
Tajemnicza, widać, siła
Z nami wiąże ją na wieki. —
Bo też dziwne ludzkie plemie ...
Cięży jemu szczęścia brzemie;
Próżno anielskimi tony
Miłość ich do siebie wzywa,
Próżno wieszczów głos natchniony
Niebios tajnie im odkrywa
I zasłonę ideału
Roztrąca skrzydłem zapału.

[ 255 ]

U nich pokój, niebo za nic,
Miłość kona od rozkoszy
I szyderstwo śpiew zagłusza,
Czucie z serca śmiech wypłoszy,
A lękliwa ludzka dusza
I w zapale szuka granic.
W melodyjnym sfer rozdźwięku
Dzikich trzeba jej akordów,
Wrzasku zbrodni, śmierci jęku,
Zdrad ukrytych, walk i mordów...
Grajcie, grajcie tony dzikie,
Piekło lubi tę muzykę!...

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Zwiedzim sobie świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Jakiż odgłos tam u góry
Do naszego doszedł ucha?
To aniołów dźwięczą chóry.
Po rozleglej sfer przestrzeni
Błądzą zawsze takie tony,
Gdzie się wieczny dzień promieni,
Gdzie przebywa Nieskończony.
Jedno pieniów tych odbicie
Zdoła wiecznie zająć serce —
W jednej jasności iskierce
Nieskończone błyszczy życie.
Patrzcie — jak na twarz Szatana
Spadła chmura niespodziana!
On tem samem pieniem śpiewał,
Tąż jasnością się oblewał
I przy Pana błyszczał boku.
Znać, wspomnienia trawią ducha...
Zapomnianych śpiewów słucha,

[ 256 ]

I łza niby świeci w oku. —
Hurrah! — to jest łza wściekłości!
Patrz, jak skrzywił śmiechem wargi,
Rumieńcem się oblał złości,
Nikczemnemi wzgardził skargi!
Roześmiał się śmiechem piekła,
Ognistymi zgrzytnął zęby,
Z tchnieniem prysły żaru kłęby,
Aż się chmura krwią powlekła.
Precz od nieba! — tam, nad ziemię,
Idźmy straszyć ludzkie plemię! —

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Zwiedzim sobie świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

────────

Przypisy[edit]

  1. Bajadera — tancerka indyska.
  2. Eblis — szatan.


#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false