Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/251

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Gdyż idziemy z wolą Bożą,
Mamy ufność i nadzieję!

Wypłyniemy z ciemnej nocy,
Którą Pan nam zesłał w gniewie!
Tylko czas jest w Jego mocy,
I ostatnich chwil nikt nie wie...

(Czerwiec, 1846).
────────


O, NIE ZRYWAJ...
─────

O, nie zrywaj — co nas łączy.[1]
O, nie zrywaj — co mnie wspiera!
Nieskończone się nie kończy,
Nieśmiertelne — nie umiera

(1850?)
────────


CHÓR DYABŁÓW.
─────

Północ bije — ciemno, głucho,
Na zachodzie już nie krwawo.

Gwiazdy świecą —
Chmury lecą —

Tli się księżyc na młodziku —
Teraz pora, dalej żwawo,
Niech posłyszy ludzkie ucho
Piekielnego trochę krzyku!

Jak tu miękko — jak wesoło!
Na wirowej grzbiecie chmury
Przebiegamy świat wokoło,
A puszczyków, sępów chóry
Przygrywają nam wesoło:
Harrauh rahu, harrauh rahu!

Błyszczą ogniem nasze oczy,
Krwawą luną świecą zęby,

  1. Mowa o Elizie z Branickich, którą Krasiński poślubił r. 1843.