Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/250

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Napełń ziemię tę wszechludną,
Dzień radości ogłoś światu!

Z Alpów szczytu, z nieb błękitu
Na odlegle zwiastuj końce,
Że już przeszedł czas Przedświtu,
Że już całe weszło Słońce!

Kojącemi bóle słowy
Krzep nadzieję w ludzie polskim,
Gdyż Namiestnik Chrystusowy,
Siadł na tronie apostolskim!

Chylę czoło, dzięki składam,
Rozczulenie oko łzawi,
I zaprawdę ci powiadam,
Że on Matkę naszą zbawi.

Już nie walką o byt krwawą,
Morderczemi zbrojną godły,
Odzyskamy nasze prawo,
Lecz przez święte jego modły.

Przyszły dnie zapowiedziane,
Prawdy ziszczą się odwieczne,
Że nie temu będzie dane
Tu zwycięstwo ostateczne.

Kto, przyzwawszy zło do spółki,
Uzbroił się w mur puklerzy,
Otoczył mnogiemi pułki —
Ale temu, kto uwierzy.

Napełnioną żółcią czaszę
Wypiliśmy, siostro, do dna
I zbawienie w tem jest nasze,
Przyszłość świeci nam pogodna.

Niechaj gromy cię nie trwożą,
Srogie burze i zawieje,