Modlitwa w chwili zwątpienia

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Krasiński
Tytuł Modlitwa w chwili zwątpienia
Pochodzenie Pisma Zygmunta Krasińskiego
cykl: Modlitewnik
Wydawca Karol Miarka
Data wydania 1912
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów; Częstochowa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały cykl
Download as: Pobierz Cały cykl jako ePub Pobierz Cały cykl jako PDF Pobierz Cały cykl jako MOBI
Cały tom VI
Download as: Pobierz Cały tom VI jako ePub Pobierz Cały tom VI jako PDF Pobierz Cały tom VI jako MOBI
Indeks stron

[ 111 ]

MODLITWA W CHWILI ZWĄTPIENIA.
─────

 Strach mnie ogarnia, o Panie!
 Coraz ciemniej! wokoło mnie.
 Zmierzch jakiś nieskończony otoczył mnie.
 Jako bywają dni na początku zimy, mroczne, słotne, stroskane: lakierni dzisiaj wszystkie myśli moje.
 Wspomnę o przeszłości i smutno mi jest. Pomyślę o jutrze i smutniej mi jeszcze.
[ 112 ] Dzieci wbiegną do pokoju, rzucają się w moje objęcia: a ja ich nie czuję.
 Ich uściski jakoby nie były dla mnie.
 Ich uśmiechy jakoby nie były dla mnie.
 Z miejsca ruszyć się nie mogę. — Leżę godziny całe, a w sercu mojem coraz głębsza pustynia.
 Ku niebu spojrzę i ciężkie chmury widzę i ból ściśnie mi duszę.
 W oddali białość śniegów oczy mi razi.
 Zimno mi, czarno, nieznośnie, o Panie!
 Żeby choć jedna iskierka otuchy — choć jedno kolnięcie nadziei!
 Szum wichru jeden tylko rozmawia ze mną.
 Świsty jego rozdzierają mi serce.
 Zda mi się, jakoby jęczeli ci, których znałam kiedyś; zda mi się, jakoby na świecie całym był tylko płacz jeden wielki.
 Tulę się w zwoje płaszcza mego i nie mogę zasnąć.
 Czoło wciskam w wezgłowie, by nic nie widzieć, nic nie słyszeć: a nie mogę zapomnieć.
 Kroki ludzi dolegają mi — głosy ludzi dolegają mi — twarze ludzi męczą mnie!
 Com kiedy widziała świetnego i pięknego, nie chce wrócić mi na pamięć.
 Com zaznała gorzkiego, gromadzi się wokoło mnie.
 Wszystko, co lubiłam, obmierza mi, Panie.
 Strun ledwo dotknąć się mogę — ich dźwięki rozdzierają mnie.
 Pieśni, które kochałam, uciekają z pod palców moich.
 Gdzież jestem? gdzież mijają chwile życia mego?
 Czy to ziemią nazywa się, Panie?
 Czy ja — to stworzenie rąk Twoich, Panie?
 Czy ci, którzy mnie prześladują, to także syny Twoje, bracia moi?
[ 113 ] Czy przestwór ten, taki szary, taki martwy, to niebo, Panie?
 Czy świat ten, taki nieczuły, lekkomyślny, to świat miłości Twojej?
 Czy lata, które przeżyłam, były snem, Panie?
 Czy boleści, których doznałam, były jawem, Panie?
 Czyż ja w tej chwili już umarłam, Panie, i pokutuję za winy moje?
 Czy pokuta długo trwać będzie, Panie?
 Czyż światło nie zabłyśnie nad tą, która wyszła ze światłości stoku, z łona Twego?
 Ciało moje i dusza moja wołają o litość do Ciebie.
 Dusza w ciele tem mojem rozciągnięta, jak na łożu boleści.
 Konają oboje, a umrzeć nie mogą!
 Z ich powiązania, z ich wspólnych uczuć dawniej, została się tylko Jedność Cierpienia.
 Zda mi się czasem, że jako mgła rozpływają się kształty moje.
 I że to, co myślało we mnie, zasypia na wieki!
 Zda mi się czasem, że w ogniu palą się ręce moje, że gorączka dziwna krąży pod mojemi skroniami.
 I że to, co czuło we mnie, dziko hasać zaczyna. — Gdzież Ja się podziewam wtedy, o Panie?
 Świat inny od tego, w którym mi żyć kazałeś, objawia się mnie.
 Straszne Jego postacie i głosy — nie — nie — Tyś nigdy takich nie stworzył.
 Tyś stworzył piękne kształty i szczęśliwe Duchy.
 Tyś stworzył Męczenników, idących wśród prób ku chwale Twojej.
 Aleś potępionych nie pomyślał nigdy.
 Ale tam, gdzie Ty panujesz, niema wiekuistej męki.
 W obliczu miłości Twojej gdzież na wieki wieków utrzyma się ból ciała lub Ducha?
[ 114 ] O Panie, Panie, kiedy szaleństwo rozum mój rozdziera, ja bluźnię Tobie.
 Kiedy wśród nocy drżę wszystkiemi członkami przed wrogiem Twoim, ja bluźnię Tobie.
 Kiedy marzę o płomieniach piekieł, ja bluźnię Tobie; kiedy od Twego lica, od niebios Twoich, lękam się, bym nie poszła na wygnanie wieczne: ja bluźnię Tobie.
 Wtedy ja książęciu świata — ja duchowi złego hołd składam — o, daruj mi, Panie!
 Daruj, daruj mi, o miłości moja!
 Ale, Panie, czyż to wina służebnicy twojej?
 Czyż ona zdoła zwyciężyć wszystkie myśli swoje?
 Czyż może odegnać obrazy, które niewiedzieć skąd snują się przed jej biednemi oczyma?
 Obdarz ją łaską Swoją, Panie!
 Miłosierdzie Twoje zawieszone nad duszami naszemi, jak drugie błękity.
 Daj mi wiarę nieśmiertelną, Panie!
 Ja wiem, żeś ukochał nas wszystkich nad miarę, nad czas, nad wszystkie myśli ludzkie.
 Ja wiem, żeś urządził świat ten, by on był tylko ponurem złudzeniem, czarną zasłoną przed wstępem do przybytku Twego.
 Ja wiem, że to życie próbą doczesną, za krańcami której wonieją nieśmiertelne róże.
 Ale dusza moja rozstraja się często i błąkam się nieszczęśliwa.
 Łaski Twojej, łaski mi użycz, tej, która czarne widma pokonywa!
 Tej, która cichy spokój w sercu rozlewa, gdyby rosę na spalone liścia.
 Tej, która utrzymuje Duch wątpiący na nierównościach życia, jak Syn Twój Piotra na wyburzonych falach.
 Tej, której na imię „nadzieja.“
[ 115 ] O, żebym w tych miejscach smutnych, w tym zimowym zmierzchu, mogła usłyszeć choćby dźwięk jeden z pieśni Aniołów Twoich!
 Żeby choć jeden promień rozdarł te posępne wyziewy i spłynął ku mnie!
 Żeby w duszy mojej przeczucie Twojej piękności powstało i nie zagubiło się nigdy!
 Wysłuchaj mnie, Boże!
 Myśli serdeczna, myśli rozumna, myśli wszystkich myśli moich, myśli matko świata, matko moja, wysłuchaj mnie!
 Jak iskra umierająca, zaniesiona przez wichry daleko, wzdycham do Ogniska, w którem wzięłam życie.
 Tleję tu w przepaści, tak nizko, tak słabo, a Ty tak wyniośle, tak daleko ode mnie biednej królujesz, stwarzasz, pałasz.
 Spojrzyj. na mnie!
 Światło Twoje jest we mnie.
 Urodziłam się u Ciebie.
 Byłam w Tobie, nim opadłam tutaj jak ziarneczko ze szczytów drzewa, jak pyłek z wierzchołków góry. Tyś czuł mnie w Sobie, nim sama zaczęłam czuć siebie i wierzyć Tobie.
 Teraz czy Ty mnie opuścisz? czy nie usłyszysz głosu mego?
 Czy dopuścisz, bym zgasła?
 Czy nie poratujesz mnie w ciężkiej żałości mojej?
 Czyż błędy moje, popełnione na tych ciemnych ścieżkach, kędy zaniósły mnie wiatry, staną na zawsze w poprzek między dzieckiem a ojcem?
 Dziecię płacze dniem i nocą i prosi się ojca.
 Ojcze niebieski, Ojcze mój, mój, umiłuj mnie, jako dawniej bywało, kiedym jeszcze żyła w Tobie!
 Rozdzieleni jesteśmy przez wolę Twoją świętą i mądrą.
[ 116 ] Ale któż mnie zdoła oderwać od Ciebie? — Kto między nami nicość wydrąży? — Kto uczyni, bym już nie była myślą Twoją, bym nie wróciła do Ciebie?
 Kto osieroci córkę od Ojca, który umrzeć nie może?
 Kto powie o mnie: „Ona przytułku nie ma“ dopóki Ty żyjesz?
 Wróg Twój to szemrze z cicha — ale, Panie, on nie wie, co mówi.
 On w ciemnych nocach, on w snach ponurych grozi mi gniewem Twoim wiecznym.
 Ale czyż Ty możesz odrzucić, coś począł w Sobie?
 Coś począł w miłości?
 To, co stworzyłeś, miłością jest i będzie Twoją.
 Nienawiść nic nie stwarza — niszczy siebie i inne.
 Od chwili, w której wyszłam z Ciebie, nieśmiertelna jestem.
 Zbawiona jestem.
 Przez to, że mi życie dałeś, wiekuista jestem.
 Przez to, że mi cierpienie dałeś, cząstce Twojej, dziecięciu Twojemu, Sobie samemu we mnie cierpienie, zbawiona jestem.
 Niosę Duch Twój w sercu mojem, jak Marya nosiła Jezusa.
 Duch Twój w sercu mojem wytrzymuje mękę, obraz męki Jezusa.
 Duch Twój, co we mnie żyje, zbawi mnie, jako Jezus zbawił ziemię całą.
 I zmartwychwstanę, Panie.
 Lecz dziś, dziś, o tej posępnej chwili, proszę Ciebie: ześlij pociechę sercu mojemu!
 Strzeż mnie i tych, których kocham!
 Nie daj mi upaść pod ciężarem smutku i im nie daj upaść, Panie!
 Broń mnie i ich, Panie, od złych myśli!
 Od myśli podłości.
[ 117 ] [ 119 ] Od myśli samobójstwa.
 Od myśli gnuśności.
 Od myśli szaleństwa.
 Daj mnie i im wiarą niezachwianą, że po znikomych obrazach tego życia ujrzemy przestronniejsze błonia.
 Że tam połączonem będzie to, co rozerwała ziemia.
 Ja i oni, i Ty w nas, i my w Tobie na wieki wieków — Amen!

──────


#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false