Gwiazdom umarłym

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leopold Staff
Tytuł Gwiazdom umarłym
Pochodzenie Dzień duszy, cykl Przez mrok
Data wydania 1908
Wydawnictwo Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały cykl
Cały tomik
Indeks stron

[ 88 ]GWIAZDOM UMARŁYM.



Pierwszy raz osrebrzyły się dziś pola szronem
I przeczuciem skonania zapłakały lasy —
Na mgłach oparów blade przyciągnęły chłody...

Czemu mi dzwonisz, duszo, wspomnieniem minionem!

Jesień syta już własnej ociężałej krasy,
Spracowana ciężkimi dojrzewań porody,
Wyczerpana swą płodną, hojną rozrzutnością:
W tysiącu barw swe czary roztrwania, spopiela
Złoto zbladłego słońca i z niemą żałością
Łoże sobie na liściach pożółkłych uściela
I tęskni niedołężnie za uśpieniem cichem...
Majestat jej, znużony swym własnym przepychem,
Zbytkiem swych bogactw, z ramion otrząsa ostatnie
Strzępy świetnej purpury, spłonione szkarłatnie,
Zapiekłą krwią schorzałe liście winogradu,
Otrute wyziewami śmiertelnego jadu...

Astry, bezwonne gwiazdy jesiennej pogody,
W duszę mi patrzą, niby oczy smutku bratnie...
Serce, czy pomnisz jeszcze swego szczęścia gody?...

[ 89 ]

Niegdyś w noc jasną dusza ma wyszła po cichu
Rzucać tęsknoty swoje pod pełnię miesiąca,
By śnieżyły się srebrem, jak płótna na blichu...
Tak dawno... Kruk zbłąkany w moje okno trąca,
W okno wysokie, wązkie... Kruk, grabarz radości,
Patrzy w głąb mej komnaty... Czarnemi skrzydłami
Sieje cienie i szare niebo sobą plami...
Nikt do mnie dziś prócz kruka nie przychodzi w gości...
Wicher pod oknem tańczy, zeschłe liście miecie...
...Widziałem wczoraj z głodu konające dziecię...
Matka wracała z pola wśród wieczornej pory
I mleko jej wyssały z piersi złe upiory...
Niegdyś tęsknoty moje pod pełnią księżyca
Srebrzyły się... Czy pomnisz, duszo bladolica?

Napróżnośmy godowe gotowali szaty
I wili bujne wieńce z róż purpurą świetnych
I czujne rozstawiali wkrąg straże i czaty
Na szczytach gór lodowych i w dolinach kwietnych,
By życiu wskazać przez nas wytyczone drogi,
Gdzie jeno kwiat się ścieli pod stopy wędrowców,
Gdzie ścieżka wiedzie między słoneczne rozłogi...
O świcie i o zmierzchu, z jasną tęsknot danią,
Przyjścia szczęścia wzywaliśmy pośród manowców —
A życie nasze poszło mrokiem i otchłanią...

Szczęście śni w mroku duszy głęboko uśpione,
Nie wolno mu o sobie wiedzieć, ni nam o niem...
Na szept imienia swego budzi się strwożone
I w zgon zapada, tęskniąc za ciszy ustroniem...
Lunatyk, czarem pełni na wieże spiętrzone
Wiedzion, runie, gdy szeptem słów ku niemu wioniem...
Szczęście śniło w mej duszy głęboko uśpione...
Nie było mu o sobie wiedzieć, ni mnie o niem!


[ 90 ]

Lecz oto mi zgon szczęścia przetarł mętne oczy
I męka mi się stała tajemnic odźwierną...
Ciche i blade słońce wybłysło z pomroczy
I dłoń smutku mnie wiedzie w głębinę bezmierną.
Dawniej, więzion na brzegu swej ciasnej przystani,
Patrzyłem w toń wieczności grzmiącą w wirów szumie,
Szukając tajnej kładki, co połączyć umie
Brzeg mój z nieistniejącym kresem jej otchłani.
A teraz mi cierpienie wielką łaskę jedna
Dając klucze w głębiny: brzemię męki długiej.
Ból to kotwica duszy, co sięga w bezedna,
A ciężkich kotwic trzeba do wielkiej żeglugi.
Poświęceni głębinom, szukając omanu
Szczęścia, szukają krzyża na swoje ramiona,
A smutek, co milczące rozpiera im łona,
To tęsknota kotwicy za dnem oceanu...

I przyszła na mnie wielka, święta krzywda życia,
Bym śpłewał błogosławiąc łaskę cichej męki.
Kwiaty moje zabrała śmierć w swój uścisk mięki,
Zanim jeszcze poznały wesele rozwicia...
A chociaż powarzone już mogilnym cieniem
Martwej i chłodnej ciszy, co w nich życie niemi:
Niechaj uczczone będą najczystszem wspomnieniem,
Że zgasły jako gwiazdy, co, na śmierć skazane,
Echami bladych świateł, w wodzie odbitemi,
Wsiąkły w dno mulne, niebem świtu malowane...

Ody niebo słońcem świta, gasną gwiazdy srebrne,
Ale nie mrą. Choć naszej niewidne źrenicy,
Przebiegają niezmiennie bezbrzeże podniebne.
Światłość życiu światłości nie kładzie granicy...
Tylko że przelśnić słońca gwiazda się nie kusi...
Nie płacz, jeśli nie widzisz gwiazd... Co jest, być musi...


[ 91 ]

Każdy sen złoty gwiazdą ci duszę wysklepia...
Lecz gdy swym tchem śmierć gwiazdy twe całuje — gasną.
Śmierć nie jest mrokiem, tylko światłem, co oślepia,
Zaćmiewa inne, tylko mocą nazbyt jasną,
Której przelśnić się żadna gwiazda nie pokusi...
Nie płacz, gdy gwiazd nie widzisz... Słońce świecić musi...

Zagasły gwiazdy, znikło najdroższe kochanie...
Lecz choć znikło z mych oczu, nie zniknie z mej duszy.
Zostanie w niej, lecz wiecznie milczące zostanie,
Nigdy siostrzanym szeptem ust swych nie poruszy
W tej komnacie mej duszy, gdzie miało mieszkanie...

Tajne dłonie na łożu z białych róż je złożą,
Tam gdzie miało mieszkanie, w komnacie mej duszy
I zamkną drzwi... Niech gwary życia go nie trwożą...
I wszystko tak zostanie, jak było w tej głuszy,
Tylko że drzwi te nigdy już się nie otworzą...

Niewolnik snów wygnany w szlak gwiazd z krain jawy,
Cichy spowiednik swego świętego marzenia,
Ślepiec jasnowidzący — idę pośród cienia
Głuchej pustki a stopa ma zostawia krwawy
Ślad za sobą i w mroczną dal wlecze się z trudem...
Z modlitwą cichą idę swą drogą padolną,
Potępiony tęsknotą za pięknem i cudem,
Prorok prawd, którym nigdy sprawdzić się nie wolno.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false