Wahadło

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Leopold Staff
Tytuł Wahadło
Pochodzenie Dzień duszy, cykl Przez mrok
Data wydania 1908
Wydawnictwo Księgarnia Polska B. Połonieckiego / E. Wende i Spółka
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cały cykl
Cały tomik
Indeks stron

[ 107 ]WAHADŁO.



Jam jest wieczne wahadło, co wolą sprężyny
Tajemnej w dwóch odwrotnych dróg ciskane sprzeczność,
Kołysze się nad bezdnią otchłannej głębiny
A w jednostajnym chodzie mym przeciąga wieczność.

Z niebytu chwilę rodzę a już w nicość pada...
W moim miarowym szepcie drżą dziwne agonie:
To czas usypiającą melodyą spowiada
Na śmierć swoje przeciągłe, długie monotonie...

Wysiłkiem coraz nowym wciąż jedną zdobywam
Przestrzeń, co w mem wahaniu wieczyście umiera...
Bo każdym nowym ruchem dawny odwoływam,
Zaprzeczam... Bieg mój każdy stare szlaki ściera...

Zamknięty w kolej swego wiecznego spętania,
Co tym ruchem zdobędę, następnym utracam...
A jednak me codzienne, przeciwne wahania
To ciągła droga naprzód. — Ja nigdy nie wracam!

To wschód, to zachód ścigam... Gdy poranne słońce
Widzi, że wstecz mknę odeń, z odwrotów mych szydzi...
A gdy je na zachodzie krwawią zorze mrące,
Pochód naprzód w mych dawnych cofaniach się widzi...


[ 108 ]

Tylko otchłań nademą i bezdeń podemną
Ciszą świętej mądrości moje kroki mierzy...
Tam nad wahadłem, w górze — zegaru tajemną
Tarczą — godzina moja ciągle naprzód bieży...

Próżnym zda się chód w jednem miejscu opętany...
Wciąż wracam, za wytknięte nie mogąc wyjść progi
A godzinę osiągam jednak! — by bez zmiany
Znów wahać od początku w pętach dawnej drogi...

Tym samym szlakiem idę a wciąż inne dzwonią,
Coraz wyższe godziny, jak kroplami studnia...
Każdy ruch zda się próżną sam sobie pogonią
A dobiegam Najwyższej Godziny Południa...

Zdobywam szczyt! Lecz mija! Najdumniejsza pora
Najbliższą jest najniższych godzin! — A bieg skracać
Daremnie — O, znów musieć zdążać w szczyt już wczora
Zdobyty! — Lecz raz drugi zdobywać, to wracać!

O, jak zegar godziny nizkie gorzko znaczy...
Wahadło cień swój ściga w bezwolnej niemocy...
Aż oto błędnem kołem wędrówki tułaczej
Dochodzi do Najcichszej Godziny Północy...

I złudna tarcz zegaru rdzą zżarta się kruszy
I spada w niemą nicość otchłannej ciemnicy...
A ja waham niezmiennie, wahadło wśród głuszy,
Bom zawieszony w dłoni wielkiej Tajemnicy...

Cisza... Czas siwy senną melodyą spowiada
Na śmierć swoje przewlekłe, nudne monotonie
Z wieści, że jedna zawsze jest święta i blada
Godzina... Ja wahadło wieczne — Wieczność dzwonię...




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false