Page:Staff - W cieniu miecza.djvu/88

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

ZMIANY.



I.

 

W myśl o śmierci wstępuje codziennie, jak w łódź,
I na błękitach życia chwilę się kołyszę:
Wszak tak często spokojnie-m wsłuchiwał się w ciszę,
Przy echach z brzegu, które brzmią, jak smętne „wróć!“

Gdy zmierzch zaczyna cienie szafirowe snuć
Na szczytach gór, co złocą się w zachodu pysze,
Długo źrenicą niemą na blaskach zórz wiszę,
Co kwitną, jak wrześniowych róż spóźniona młódź.

Czemu ma trwożyć zmiana? Czyż nie kocham zmiany?
Tak często do mgły jutra tęskniłem nieznanej.
A czym dziś żyw ten, który-m był w dzieciństwa czas?

Czyżbym się nie czuł jako kamień wśród kamieni,
Gdybym wiedział, że nic się już nigdy nie zmieni?
A jestże coś mniej piękne przeto, że jest raz?



84