This page has been proofread.
Padam w sad piersi wonią oszołomny,
Płomień rozkoszy członki me owija,
W lesie jej włosów błądzę nieprzytomny
I niepamiętny, że wszystko przemija.
Oczy me ślepe od olśnień zachwytu,
Bezwładna warga, co w wieczność przewleka
Brak tchu w stopieniu ust, wśród zębów zgrzytu
I w zapomnieniu, że czas w dal ucieka.
48