Page:Staff - Uśmiechy godzin.djvu/19

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.


SŁOŃCE.

Słońce wieczorne, ranne, południowe,
Słońce pogodne i skryte za chmurą
Każe mi wodzić wzrok za sobą górą
I mej tęsknocie w niebo wznosić głowę.

Słońce: me zdrowie, mój śpiew i me mienie!
Noszę je w duszy, jakby wodę w wiadrze
I jego złote zbierając promienie,
Chowam je, niby źdźbła słomy w zanadrze.

Z wzruszeniem patrzę w nie, jak starzy ślepce
W swą młodość dawną, gdy ich snom się zjawi
I wiem, że kiedyś, jak matka, mnie zbawi,
Syna, co ongiś w niem spał, w swej kolebce.


15