Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/38

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Niósł głos pacierzy...
Dziś patrzy on
Na pół spalony plon,
Na zgliszcza chat
W podmiejską zbitych wieś,
Na pożar, dym i rzeź.

Nad starcem, dzieckiem i niewiastą
Pogrozą zawisł zgon,
Oddechy dławiąc łon...
Pułk cofa się żołnierzy,
W szeregach ich wyłomy...
Nie będą bronić grodu bron!
I wyludniają miasto
I opróżniają domy,
Zdejmują z wieży
Spiżowy dzwon.

Ostatni ton
Nabrzmiały, pełny, wielki
Wydał, wyważon z więźby szpon,
Trącony dzwon:
Jęk głuchy grozy!...
Z wieży wzleciało stado wron,
Rusztowań trzeszczą belki
I skrzypią lin powrozy...
I z wieży, kędy miał swój tron,
Spiżowy schodzi dzwon.


34