Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/29

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

„Niby długiego roku owocna niedziela,
Po znoju orki, siejby i dożynek,
Przyszłam ta, która obdziela
Błogosławieństwem
I niesie spoczynek,
Tchnący czystem sumieniem i snu bezpieczeństwem.

„W głębokie spichrze dałam wam ziarna obficie,
W bróg — siana, aby mlekiem ciekły krowy,
Słomę na strzechy poszycie
I na spokojny
Sen, dla wsparcia głowy,
Snopek... A wy idziecie na straszną rzeź wojny!“

Jakbyś chciała ich odwieść i przykuć ich kroki,
Rozwiłaś pokus rozkoszne ponęty,
Wszystkich swych wdzięków uroki,
Aby ich spętać
Najsłodszemi pęty,
Dać im do wyczerpania tchu się zapamiętać!

Pod niebiosa, zawrotnem marzeniem obłędne,
Nieme natchnieniem błękitnej ekstazy,
Dźwignęłaś lasy żołędne,
Bukowe bory,
W bursztyn i topazy
Zmienione, gorącymi grające kolory.


25