Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/118

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

I naród mój dziękuje wam, że kiedy w walce
Czynicie hasłem prawo wszystkich do istnienia,
Niemal wyrozumiale patrzycie przez palce,
Że jednak bez waszego istniał pozwolenia.

O, bo to bardzo wiele, że w swej zapowiedzi
Sto lat mąk naszych zatrzeć pragniecie bez śladów
I że skłonniście nawet, wy, nasi sąsiedzi,
Wstawić się dziś za nami u... naszych sąsiadów.

O, bo to bardzo dużo, to niezwykle dużo,
Że uznajecie krzywdą naszych ziem rozbiory.
Lecz choć chęci naprawy jej dobrze nam wróżą,
Nigdy znaleźć sposobnej nie możecie pory.

To aż nazbyt, że chcecie bezinteresownie
Dla idei wolności dobyć nas z ucisku,
Jeno w tem trudność, czego żal wam niewymownie,
Że zgoła byście swego nie mieli w tem zysku.

Wśród szlachetności waszej pięknego popędu
Wszystko uczynić dla nas pragnie wasza siła,
Jeśli Polska poprawi się z dawnego błędu,
A błędem tym największym jest, że Polską była.

Choć trzykroć jej sprawialiście gorzkie pogrzeby,
Dzisiaj żyje w nas dla niej życzliwość stateczna
I chcecie zaspokoić jej słuszne potrzeby,
Jeno wedle was wolność jest dla niej zbyteczna.


114