Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/117

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



III. W CZTERY OCZY.

 

Potępiacie nas, stawiąc po kozłów lewicy,
Że braterstwo narodów — obłudni, nieszczerzy —
Sprzedajemy za podłą misę soczewicy...
Lecz dość, gdy serce nasze w waszą szczerość wierzy.

I naród mój dziękuje wam, o, możne ludy,
Żeście go czczo nie zbyły pustą obiecanką,
Lecz dlań podejmujecie starania i trudy,
Zaszczycając go czasem w swych obradach wzmianką.

I naród mój, o, ludy, dziękuje wam wielce,
Iż mu losem zdarzyło się w dziejów pochodzie,
Że dla męczeństwa swego, w te smutku popielce,
Znów na chwilę na ustach jest waszych i w modzie.

I naród mój, o, ludy, dziękuje wam jeszcze,
Iż przebacza mu prawie pobłażliwość wasza,
Że, jak czuł, tak w swem sercu czuje życia dreszcze
I za tę samowolę swą was nie przeprasza.


113