Page:Staff - Tęcza łez i krwi.djvu/119

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Wspaniałomyślne wasze przyznaje sumienie,
Że nie wszystko w porządku było dawną dobą
I głosicie wzajemnych dziś win przebaczenie,
Lecz winą Polski, że chce żyć i zostać sobą.

Chcecie, by taką stała się, jak być powinna,
A powinna już dawno nie istnieć na świecie,
Jeśli chce być odrębna i od innych inna,
Taką, jak my ją chcemy, a nie jak wy chcecie.

Orędownicy nasi, sojusznicy bratni,
Ziemię naszą, żyjącą dziś o suchym chlebie,
Wszyscy wybawić chcecie z czarnych nieszczęść matni,
Ratując ją nie dla nas, lecz każdy dla siebie.

Więc dziękuje wam naród mój, wieczysty uczeń,
Że przez was wyrzeczenie poznał i zaparcie,
Bo używa ich dzisiaj dla ważnych poruczeń,
Które czerpie w swej woli, przeciw wam otwarcie.

I oto gdy nieszczerość żadna go nie plami,
Wzrok wasz patrzy nań gniewnie i krzywo się boczy...
Lecz to wszystko zostanie przecie między nami,
Przecie mówimy z sobą jeno w cztery oczy.



115