Page:Staff - Sady.djvu/81

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Czy słodki byłby szum drzew, śpiew strumienia,
Świegot ptaszęcy, lub spokój milczenia,
Gdyby nie w barwnej głosiły się toni,
Gdzie Światło chadza z Ufnością dłoń w dłoni?
Czy liść tak samo szumi, gdy się mieni
Zielenią wiosny lub złotem jesieni?
Przyjazny we dnie szmer nie zda-ż się, nocą,
Niesamowitą, dreszcz budzącą mocą?
Czyli sok wina albo miąższ brzoskwini
Byłby rozkoszą, jaką sercu czyni,
Bez złocistości płynu, bez opusza
Owocu, co swym wdziękiem usta zmusza
Na smak przestrajać źrenicy rozkosze?
Gdy, jak pokusę, pod słońce go wznoszę?
Czy puhar cieszy cię po ciemku pity?
A czy, wśród nocy, kwiat mrokiem spowity
Nie pachnie smutkiem, goryczą, cierpieniem?
Czy chmura duszy nie przygnębia cieniem?

75