Page:Staff - Sady.djvu/80

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Mgłą przechodzące w łagodną harmonję!
Zadumo fiołków pobożna! Ekstazo
Róż purpurowa! Niedotkniętej zmazą
Lilji modlitwo panieńska! Motyle,
Ptaki w klejnotów ukąpane pyle!
Ogonie pawia i szyjo gołębia!
O, łusko wężów i ryb, które głębia
Wód żywi, kryjąc perły i korale,
Jak ziemia rubin, szmaragd i opale,
I ty, krwi, z wszystkich najgodniejsza śpiewu,
Matko rumieńca: Miłości i Gniewu!

Jakiby los twój był, czembyś był świecie,
Bez barw i światła, gdyby wszystko: kwiecie,
Liście, niebiosa, wody i powietrze,
Szarością było, jak zmierzch, kiedy zetrze
Wieczór polewę ziemi ręką mroku?
Czy życie miałoby choć ślad uroku?
Czyby istniało szczęście, uśmiech, radość,
Chociaż myśl o nich, mająca snu bladość?

74