Page:Staff - Dzień duszy.djvu/99

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
89
ŚWIATŁA UKRYTE


Przez niejeden występek jam swój krok prowadził,
Lecz nieraz dobrze czyniąc szedłem zdrożnym torem...
Nieraz wiernym zostawszy Panu — jam go zdradził —
Bo nie wolno mi nigdy iść własnym wyborem.

Grzeszyłem czyniąc z dłoni swych cnoty narzędzie,
Wbrew złu, które przed wieki zdziałać mi pisano...
Grzech Pan stworzył i sieje go po ziemi wszędzie...
Grzech to mrok nocy, który wiedzie w złote rano...

Jam się nieraz zgadywać pragnął a gdy zgadłem,
Żem zło winien uczynić — jam dobrze uczynił —
Przeto prawym postępkiem w przewinę popadłem...
Nieraz zła zaniechawszy, jam Panu zawinił.

Bo znaczona jest droga tak róży, jak cierni,
Bez mej woli przezemnie Chrystus czyni w tłumie.
Byli grzeszni, co winą Panu byli wierni...
Szczęsny, kto się zgadywać nie chce i nie umie!...

Nie wszystko potępione, nad czem mrok się sroży
I nie każdy przeklęty, czyja dłoń skalana...
Był człowiek, co nie modlił się, jednak był boży,
Bo niezbadane drogi są i mądrość Pana.

Treść ziarna łuską złudy skryta jest przed zgrają...
Nie wszystko jest snem, o czem duch nocą majaczy...
Znam mroki, w których światła przedziwne się tają...
Nie tłumaczcie, bo tylko sny człowiek tłumaczy...