Page:Staff - Dzień duszy.djvu/73

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

ZBRODNIA.



Ten czarny las — to ciemna dusza moja...
Zbrodnią się stała moja dusza głucha...
Ten las to zbrodnia i grzechu ostoja —
O, miejcie litość dla mojego ducha!
Jak las ten milczy: las sumienia słucha —
A księżyc wielki, ogromny i biały
Patrzy i gałąź kamienieje krucha...
Milczą w gęstwinach utajone szały,
Bo pod księżyca spojrzeniem struchlały...

Nieubłagany, blady, lodowaty
Księżyc w przestworzu stoi przerażeniem...
Magiczną siłą swej zimnej poświaty
Pęta złość lasu, więzi skrytą cieniem
Wściekłość przycichłą przelękłem milczeniem —
Księżyc, sumienie strasznej lasu winy,
Lśni mrokom w serce wyrzutu spojrzeniem,
Zagląda w zbrodni najcichsze szczeliny,
Swym pętającym czarem niemy, siny..

Grzechu bezdenny i nieprzebaczony!
Nieludzka wino, dzikiej zbrodni zmory!
Las mój nikczemnym zwierzem napełniony!
Dusza ma ludna strasznymi potwory!