Page:Staff - Dzień duszy.djvu/72

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
62
UPADEK


Skonało ptastwo
I zima przyszła bez mrozu i śniegu,
Zima, co władczą sraciła potęgę...
Córki królewskie, dziewy złotowłose,
Siwe, po szronie trawy chodzą bose
O śmierci marząc —
A niemowlęta mrą smutkiem żałoby,
Nie cierpiąc, ani na bole się skarżąc
A znachory w nich znaleść nie mogą choroby...

Zbladła szkarłatna smuga ginącego słońca
I wszystko zdąża do końca...
Uwiądem płaczą drzewa mgłą owiane białą,
Chociaż się żadne nieszczęście nie stało...

Zima bez mrozu... A król-żebrak nędzę
Wita... Dobranoc minionej potędze...
Błogosławię królewnom siwym i bez bolu
Umarłym dzieciom i drzewom na polu...
Wielkość jest w smutku królów, którym kres się marzy,
W żebraczem dostojeństwie upadłych mocarzy...

Cześć starym władcom upadłym królewskim...
Wszystko zaprzęgło się, stanęło w biegu...
Dobranoc siwym córkom królewskim...

Nadeszła zima bez mrozu i śniegu...