Page:Staff - Dzień duszy.djvu/65

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
55
W MROKU


I w obłąkanej zawodzi obawie:
Chłop się powiesił w opuszczonym młynie...
Dziewczyna dziecko utopiła w stawie...

Zżółkłą gałęzią schorzałej zieleni
Uderza jesień chmurne moje czoło.
A nad topielcem wicher wodę pieni,
A nad wisielcem krąży kruków koło...

Smutek, tkacz czarnych myśli i bezsennych
Nocy, wyucza mię piosnek więziennych
I przypomina mi klęsk moich dzieje...
Hej! jak się wicher opętany śmieje!...
...Przez mórz umarłych ogłuchłe odmęty,
Z dalekiej drogi płyną me okręty...
Po fali czarnej, nieruchomej gładkiej
Trupów przywożą me żałobne statki...

A raz mi ludzie jasną wieść przynieśli,
Że wielkie idzie na świat Zmiłowanie,
Że pokój idzie po szumiącym łanie...
Mir niesie prorok pogodny, Syn Cieśli...

A statek wraca po długiej wyprawie
I wiezie trupy po głuchej głębinie...
A dziewka dziecko utopiła w stawie
A chłop powiesił się w odludnym młynie...

A ci, co w pracy i męce się trudzą,
W łachmanach muszą iść pod strzechę cudzą...
A ci, co padli w zwątpieniu, nie wskrześli...
A śpiący w smutku — w rozpaczy się budzą...
Proroku blady, smutny Synu Cieśli!...