Page:Staff - Dzień duszy.djvu/44

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

OMSZAŁY GŁAZ.



Omszały w starym parku leży głaz...
Źródło tu pod nim biło... Dawno temu...
Wodę kroplami wysączył zeń czas...

A jeszcze dawniej ten głaz, gdzieś z podziemu
Dobyty, w parku przyniesiono głąb...
Dzisiaj nikt nie wie: kto, ani ku czemu.

Potem tu wyrósł rozłożysty dąb,
Ławkę wstawiono w cień, gdzie liść szeleszcze,
W trawnik wzorzysty wmalowano klomb.

Lecz wówczas źródła nie było tu jeszcze
I dziś go niema już... Lecz pomni lud...
Dziś jeno w głazie pełzną wilgne dreszcze...

Dziewczyna w zmierzchów schodziła tu chłód
Ławkę zasiadać, gdy się w zachód złocą
Senne drzew szczyty i zwierciadła wód...

Nikt nie wie, kto tu przyniósł głaz i po co
I źródła dawniej nie było wśród traw — —
...Dziewczyna pono płakała tu nocą...