Page:Staff - Dzień duszy.djvu/147

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
137
SZCZĘŚCIE WIOSENNE


Powiew wiatru się ocknął z swej nudy bezczynnej. —
Cudem życia i pierwszem ciepłem rozmarzony,
Rozleniwiały wilgną wonią ziemi młodej,
Trąca krzewy pijące oszołomne dreszcze
Z ócz słońca; chce z nich strząsnąć niezrodzone jeszcze
Pyły i po błękicie rozsiać nieb i wody,
Roztrwonić tysiąc czarem nabrzmiałych kropelek
Woni, — z pustą swawolą dziewcząt, trwonicielek
Swej słodkiej, opieszałej, niebacznej urody...

Wiosna zachwytem nieba wkrąg promieniejąca,
Prześwietla rozmarzenie wód młodością słońca —
I z pjanym nieprzytomnej szczęśliwości czarem
Idzie, by szczodrej łaski przelewnym nadmiarem,
Wspaniałomyślnym zbytkiem swej darzącej krasy
W oddaniu się miłosnem poobdzielać lasy
Nieruchome, zatchnięte milczeniem snu bladem,
I zaczadzone wonią syconą rozkładem
Liści, co drzew korzeniom obietnicę żyznej
Karmi dają w zaduchu ostrym swej zgnilizny...
Idzie rozwiać się płodnym tajemnym posiewem
Po polach tchnących tęgim surowym wyziewem,
Co bije z świeżej, tłustej skiby w dniach przednowia
Aromatycznem winem wiosennego zdrowia...

Ciepłem słońca moc twórcza wiosny w bruzdy wchodzi,
Przyroda się cudownie odradza i rodzi...

Zdziwienie me ciekawe, niedowierzające
Podsłuchuje tajemnic, które ziemia czarna
Dreszczem zapłodnień zwierza zasklepionym ziarna
Duszom, zamyka w nasion serca kiełkujące:
Obiecuje rozkosze deszczu, który z nieba
Spadnie, gdy się pieszczotą słońca znuży niwa,