Page:Staff - Dzień duszy.djvu/146

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
136
SZCZĘŚCIE WIOSENNE


Odblaskiem czoła swego ciche pola złoci,
Rozradowana łaską swej własnej dobroci,
Rzeźką beztroską swojej swobodnej ochoty,
Szczęśliwą rozrzutnością swej złotej pieszczoty.

Staw, niespokojny malarz nieba i obłoków,
W kołysanie swej fali powab nieba zwabia,
Podstępnem swem udaniem niebiosa podrabia:
i lśni w dwóch różnych stronach dwie pełne uroków
Ojczyzny snów, obłoków i rozpiętych skrzydeł,
Łudząc ptaki igraszką ułud i mamideł,
Że zawisły w przestworzu cichem nieruchome,
W którą ojczyznę lecieć mają — nieświadome...

Weselnem powitaniem wiosny lśnią uśmiechy
Dali. Szczęście pozdrawia świat w złotej pogodzie...
Pierś pije zdrową siłę ochotnej uciechy,
Nic nie cięży na marzeń tanecznej swobodzie...

Wypoczętym w zimowym śnie gałęziom krzewów,
Bezlistnym jeszcze, lecz już drżącym niecierpliwem
Przeczuciem zapłodnionych żywotem powiewów;
Krzom zbudzonym rozkoszną tęsknotą za żywem
Wybujaniem rozkwitu — śni się im przepyszny
Ciężar kwiecia, co wonną śnieżycą odzieży,
Sypkim puchem im wątłe gałązki upierzy...
Drzewa z martwoty swojej wyrwane zacisznej,
Połechtane krążeniem drogich soków nowem,
Bogaty zapas zimy dobywszy z ukrycia
Piją ziemię i rzeźwe powietrze ze zdrowem
Łakomstwem ust zgłodniałych pełnych piersi życia.

Ledwo łodygi drgnęły szmerem krwi roślinnej,
Rodzącymi się dziwy zaniepokojony