Page:Sny o potędze.djvu/61

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
57
BYŁO TO DAWNO

Olbrzym odkrył kryjówkę pośród skalnych garbów”...
Zapomnijcie! Dziś trzeba się śmiać! — „Wśród
 chojarów
Gąszczy zostały śmiechy wesołej swawoli,
Lecz powiedz, czemuś smutny ty, co ciebie boli?”...
 
Nie jestem wcale smutny! Owszem, chcę zabawy...
Po to was przywołałem... Śmiejcie się, bo wierzę,
Że zawsze jeszcze walczą zwycięsko rycerze,
Których w bój prowadzicie... — „Dawniej na bój
 krwawy
Rwałeś się z nimi całą duszą rozognioną...
Dziwno nam... Gdzie twój zapał? Wystygłoż twe łono?”

Czyż nie wiecie? Jam walczył, lecz... skończyłem
 klęską...
„Walczyłeś?" — W wirze boju wypadłem ze strzemion
Raniony w pierś i otom niemocą oniemion...
„Pierś ci rozdarli młodą?”... — Dziś z dumą zwycięską
Wracają tryumfalnie waleczni witezie,
Mnie koń mój na żałobnym, czarnym wozie wiezie...

„Opatrzym twoją ranę”... — Precz! Na nic mi leki!
Niech śmiech bucha, jak płomień tchem wichru roz-
 dmuchan!
Precz smutki!... Wina pełny podnoszę roztruchan
Na cześć radości... Kiedy zaciążą powieki
Oczu... gdy się upijem... pójdziem spać... Hej dalej!
Śmiejcie się!... Jacyś smutni jesteście, ospali...