Page:Sny o potędze.djvu/60

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
56
BYŁO TO DAWNO

Gdy mi się znudzi wkońcu bezmyślność, wzrok zdoła
Bawić mię dostatecznie... Przecież pajęczyny
Wiszą w kątach... a zresztą czyż nie dość wymownie,
Nie budząc myśli, bawią rozżarzone głownie?
 
Trzeba korzystać z chwili spokojnej... Me ściany
Oświeca ogień blaskiem stłumionej czerwieni...
Tak dziwnem światłem izba spokojna się mieni...
Pokój napełnia chwila ciszy zapomnianej. —
Przedziwny nastrój... Zwrotką ciągłą i ustawną
Powraca jakiś motyw „To było tak dawno”...
 
To było dawno... bajki prastary początek...
Świat baśni... Hej! królewny, karły, krasnoludki!
Do mnie tutaj! Będziemy rozpędzali smutki!
Zaraz wynajdę bajki zajmujący wątek,
A wy dalej snuć powieść będziecie zabawną...
Bajka już rozpoczęta... więc:... Było to dawno...
 
Zbliżcie się, proszę bardzo, ukochane karły.
O, poznaję was wszystkich... lecz... jacyś odmienni
Jesteście... późna pora... więc możeście senni...
Nie? Wiec smutni? — „Ach, nasze królewny pomarły
W więziennych lochach, w mrocznej, podziemnej
 pieczarze,
Dlatego niewesołe są dziś nasze twarze".

Żal mi was... Lecz jak dzisiaj wygląda wasz parów
Górski, w którym mieszkacie? — „Nie mamy już skarbów,