Page:Sny o potędze.djvu/47

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

REGINA AUTUMNI.

Przez ugory, przez puste, opuszczone łany
Idę w posępnej, szarej, powłóczystej szacie
Z lnu tęsknot beznadziejnych i długich utkanej
Przez siostry chmur, przez troski, bezmowne postacie,
Co snują się w mgłach zmierzchu omdlałe z znużenia
I przędą nici z nocy ogłuchłej milczenia,
Ze smutku wód zmąconych i z siwego szronu,
Co warzy róże wątłe, ostatnie, jesienne.
Oczy me patrzą łzawe, blade, bezpromienne,
Jak słońce, kiedy kona wśród mgieł nieboskłonu,
A włosy mi rozwiewa wichrów szum i groza,
Włosy, które żałobnie pleść mnie uczy brzoza.
Oto idę i niosę zimny śmierci sen,
 Sen głuchy, sen kamienny...
 
Oto idę, królowa pochmurnych niebiosów,
Pluszczących dżdżów, łez, istot żegnających życie,
Szumem bezlistnej gąszczy rozełkanych głosów,
Pani gniazd, które burzy nocnych wichrów wycie,
Królowa mrących liści i ciemnych rozpaczą
Pieśni, które łabędzie konające płaczą,
Oto idę i niosę zimny śmierci sen,
 Sen głuchy, sen kamienny...