Page:Sny o potędze.djvu/36

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
32
SMUTEK


Którzy na brzegu płaczą pereł zaginionych.
Nie widzę niecierpliwych łodzi burz spragnionych,
Rwących się wichrem żagli na grzmiące odmęty
Z płomieniem żądzy zwycięstw, z łon męskich po-
 czętej...
Na skrajach lasów ludzie stanęli bezradnie
Z głowami zwieszonemi na piersi bezwładnie;
Przestali wierzyć sercu i tęsknoty marom,
Nie roją, o wydarciu skarbów leśnym jarom...
Słychać poddańcze pieśni otroków bożyszcza,
Co wieże dumnej pychy zamienili w zgliszcza:
W proch i popiół pokory i w swych świątyń ciemni
Padli na twarz struchlali, ugięci, nikczemni!...
Kędyż butna przechwałka śmiałków, którzy drogom
Ludnym wieszcza, że idą ogień wykraść bogom?...
Ujścia rzek lecą, w morze wśród głuchego łkania...
Beznadziejnymi jęki wiecznego konania
Zawodzi ciemna rozpacz i smutek bezkresny
Rozpłakanych delt rzecznych, mrących wśród bolesnej
Skargi fal w morzu...
 Wszędzie kres...
 Kędyż kraina
Ożywczych źródeł, która odradza, poczyna?...
Padły odwiecznie stare, tysiącletnie bory...
Na kłodach drzew zwalonych dzikimi topory
Siadły wichry, jak mnichy ponure przy marach
I grają na zrąbanych drzew uschłych konarach
Posępną pieśń ginących, zmierzchających czasów,
Żałobną pieśń konania starych puszcz i lasów...