Page:Sny o potędze.djvu/141

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

SAMOTNA NOC.

Jak rozpacz czarna, głucha noc dzisiaj na dworze
I tak strasznie samotne, puste moje łoże
Wśród opuszczonych, nagich ścian mojej komnaty.
Znam noce te, gdy człowiek próżno snu przyzywa
Dla oczu, w przerażeniu wpatrzonych gdzieś w światy
Upiornej zmory, która z dali uporczywa
Nadchodzi, wlokąc z sobą, złe moce przeznaczeń;
Znam gorączkowe noce przywidzeń, majaczeń,
Wśród których dusza w ciemne zbłądziwszy bezdroże
Od myśli swych o wieczność postarzeć się może,
Noce bezsennych czuwań, gdy zmysłów uwaga
Napięta do obłędu, choć trwoga ją gnębi,
Czeka, aż się wyłoni z niedojrzanej głębi,
Z niezbadanych, przepastnych toni własnej głuszy
Tajemnica odarta z szaty mroków, naga,
Tajemnica tajemnic, dusza własnej duszy
Pierwszy raz objawiona, nigdy nie widziana...

O, taka noc szaleństwem dzikiem opętana
Zaskoczyła mię dzisiaj, gdym smutków żałobą
Obezwładniony, kiedy lęk zimny mię grzebie
W grobie chorej, bezwładnej, znużonej niemocy.
Trwożę się dziś pozostać w swej izbie sam z sobą.