Page:Sny o potędze.djvu/117

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ZDA MI SIĘ...

Zda mi się, że me życie w swojej treści całej
Jest jak wsród lasów śpiące jeziora zwierciadło,
Gdzie nawet w chwili, kiedy zmierzchy je owiały,
Nie przychodzi mej duszy trwożliwe widziadło
Odbijać w szybie wody swej piersi śnieg biały
I gdzie nigdy uśmiechem tajemnym nie padło
Jego oblicze blade, zamyślone, ciche.
Nie schodzisz nad jezioro me rusałko, Psyche!

W tłum, co przez życie smutny i znużony kroczy,
W tłum obcy mi poszedłem przepełny tęsknoty,
Nie bacząc, kędy twarda droga moja zboczy.
I szukałem swej duszy, nieznanej istoty,
By spojrzeć jej w głębokie, tajemnicze oczy,
Dla chwiejnych zwątpień znaleść pewności znak złoty
I nową zdobyć iskrę dla tego, co zgasło,
Choć nie wiedziałem, jakie zatrzyma ją hasło.

A miast niej, przyszły z tłumu smutki, co mię dręczą,
Smutki, co przyleciały skadś, nie z mojej duszy.
Przyszły jak osy ciche i kłują i męczą,
Przyszły wsród ciemnej, nocnej, obumarłej głuszy,

Sny о potędze.