Page:Romuald Minkiewicz - U wiecznych wrót tęsknicy.djvu/114

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

»Z całej bezkształtnej masy kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą, —

— Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne«.

(Sny o potędze).

 Trzeba stać się, jako ów

 »... drwal silny, ogromny,
Pochmurną powinnością hartowny, niezłomny,
Choć w cichych oczach łka mu mrok troski żałosnej«

i każdą » jabłoń« w sadzie duszy, co

»uschła w niemocy bezpłodnej«,

ścinać, by nie krzewiło się tam nic, »co nie rodzi«.

 Trzeba na duszy swej i życia morze bezdenne

»Nieznużonem spojrzeniem wiecznie patrzeć...

Całą męką nadludzko wytężonych oczu,
Całym wysiłkiem woli stopionej w spojrzenie«,

(Dzień duszy)

aby »zdobywcza flota« marzeń, przekuwanych w życia marzenne wykształty, nie »zatonęła marnie«, nie znikła w odmętach bez śladu, pianą żalu jeno znaczona.
 I nadewszystko

»trzeba w wiary moc uwierzyć«.

 Aleć chełpisz przecie ustawicznie, że

»w to umiesz wierzyć, w co chcesz wierzyć«,