Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/27

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

co utraciłem! Przez czas jakiś chciałem zmusić się do badania, do śledzenia prawdy wśród zawrotów, jakie jej ludzie zakreślili. Oczy moje były na kartach książki, serca mego nie było. Przyjacielu, czuję się bardzo słabym.
 13 sierpnia. — Świat starożytny i nowy przesunął się przed memi oczyma i napróżno w jego ogromie szukałem czegoś, coby mi ulgę, przyniosło. Rzym z jego świetnością, Grecya z jej pięknem, Arabia i płomienna jej wyobraźnia, średnie wieki z ich rycerstwem, późniejsze czasy z ich intrygami, odkrycia ich i nauki, były dla mnie ziarnkami piasku, które wiatr unosi. A jednak czuję, że mógłbym czemś być, gdyby mnie ona nie opuściła. Lecz gdy jej nie było, nic nie mogło dać mi energii. Osłabłem; wkrótce zasnę na zawsze...
 1 września. — Dziwna; czasem zdaje mi się, gdy myślę o niej, że uczuwam coś jakby szacunek, jak dla matki, że zamiast chcieć ją zasłaniać, sam szukam u niej opieki; w innych chwilach jednak, i to bywa najczęściej, kocham jak inni, przedstawiam ją sobie, jako istotę słabszą ode mnie i wielbię ją miłością namiętną. Nie wiem skąd pochodzą te przemiany w moich uczuciach. Może stąd, że w dzieciństwie straciłem matkę i nie miałem czasu jej kochać, i teraz, kiedy niewyczerpane źródło miłości otwarło się w mem łonie, cokolwiek jej dotyczy, złączyło i zmieszało się razem. Przyjacielu, oto cała spowiedź mojego życia, tak krótkiego, tak bezużytecznego. Nie odjąłem ani jednej myśli, ani jednego uczynku. Dla ciebie ją spisałem. Przeczytaj i zapomnij o mnie; lecz nie, ty nie zapomnisz mnie!
 4 września. — Niezwykły sen miałem tej nocy, sen człowieka umierającego, którego władze umysłowe osłabły. Zdawało mi się, że nie jestem już z tego świata. Byłem zawieszony w przestrzeni oświetlonej brzaskiem i tysiące liści pożółkłych, jak to widać czę-