I pieśń szczęścia znów zanucę
Nowym natchnień szałem:
Ah, rozdział śmiercią — tak, jak śmierć rozdziałem!
Rankiem, wieczorem na wyspy bezdroże
Patrzę samotna w skały — w niebo — w morze
I codzień mówię: „On dziś wróci może!“
Taki mój los!
Dni kilka tylko, lecz już cierpień wieki,
Odkąd tak czuwam z płaczem u powieki,
A on co chwila bardziej mi daleki.
Tak mnie przebił cios!
Czyż ptak się jaki nie wróci z oddali
Lub żagiel jaki nie błyśnie na fali,
O nim doniesie i mnie się użali?
Już czuję zgon!
Kiedyż on wróci?
Czyż jeszcze dni wiele
Tak patrzeć będę na smutne topiele?
O szepnij — szepnij mi, stróżu aniele:
„Wkrótce wróci on!“
Kampania rzymska[1], gdzie tak pusto, smętno,
Gdzie, jak nagrobek, starty czasów nogą,
W proch się rozpadło wszelkiej pychy piętno
I gruzy tylko stoją ponad drogą!
Kampania rzymska — to świat mej młodości!
Duch mój wzrósł w siłę tam, gdzie
Tyber płynie, Harfy strunami na natchnienia włości
Podbiłem sobie wiekową pustynię.
- ↑ Kampania rzymska — dolina na której Rzym leży.