Nie śmią w oczy mu spojrzeć, bo wierzą, że on rozmawia z potężnemi bogi, a on tylko oszalał, urzeknięty Wandy spojrzeniem.
Jak to? — mów prędko! — on tu się zbliża.
Ojciec jego, Żelisław, wojewoda gór, niegdyś Czechy z ludem swoim zrabował i, pyszny z powodzeń, chciał zrzucić Krakusa — mój rodzic zgniótł go u bram Krakowa. Kiedy Wandę obrano, przysłał stary wojewoda starszego syna z hołdem i podarunkami — Ludgard odtąd, jakem słyszał, do gór swoich nie zajrzał ni razu i znikczemniał z rozpaczy, bo się Wanda śmieje z bogini miłości.
Chciałbym ujrzeć niewiastę, która tak męskie przechyliła czoło. Ha! spętać ją w łańcuchy z bławatów i kazać jej prząść na kądzieli!
Ja detynka malenkaja,
Moja nóżka bosenkaja,
Wyneste koladnik!
Prosi o upominek.
Masz, niebożę!
Znam was.
Mnie?
Obu was widziałem.
- ↑ Kolczuga — zbroja, pancerz.