poruszę pewne szczegóły, aby zapoznać Pana z wielkimi umysłami z doby Stanisława Augusta.
W pierwszym rzędzie wymieniam biskupa warszawskiego, Krasickiego[1], autora bajek, satyr i poematów. Celował on przedewszystkiem w rodzaju komicznym. Jego poezya jest niezrównanie lekka i wdzięczna. W epoce, kiedy każde serce polskie biło żywem przywiązaniem do ojczyzny, kiedy ucho każde łowiło z wytężeniem ostatnie tchnienia tej matki wspólnej, będącej na łożu śmierci a i chwały zarazem, nie dziw, że nawet w bajkach Krasickiego znajdują się ustępy pełne patryotyzmu, godne poezyi rodzaju wznioślejszego. Pan mi pozwoli, że powtórzę tu zwrotkę tego pisarza, znajdującą się w jednym z najbardziej komicznych jego poematów, niemniej zawierającą najwznioślejsze uczucia. Słabe moje tłómaczenie nie zdoła zapewne oddać piękności oryginału, spróbuję wszakże zapoznać Pana z jednym z naszych najmilszych i najzdolniejszych pisarzy:
Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe!
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe!
Byle cię można wspomódz, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać!
Bajki Krasickiego są pełne dowcipu i szczęśliwych zwrotów. W niektórych naśladuje La Fontaine’a[2]; w wielu innych jest zupełnie oryginalnym. Pisał również prozą; jego opowieści, uderzające prawdą, z jaką odtwarzał obyczaje współczesne, będą dla nas zawsze prawdziwą rozkoszą.
Wspomnę teraz o innym z naszych poetów, Trembeckim[3], który żył w ścisłej przyjaźni z Boufflersem[4],