Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/808

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

czeć z przestrachu i bólu, a wrzaski i jęki ich ściągnęły tłumy przechodniów.
 Kupcy powybierali ze sklepów. Nastąpił chaos nie do opisania. Widzowie zapominając, że ofiarami są tu złodzieje i mordercy, domagali się z cała natarczywością otworzenia budy i wypuszczenia więźniów w celu udzielenia im ratunku.
 Z każda chwila tłum wzrastał i powiększał się zamęt.
 — Otwórzcie! — wołano ze wszystkich stron — czy nie widzicie, że tam ludzie umierają!
 Dozorca ustępując pod groźnem naleganiem tłumu, choć mocno potłuczony podniósł się, zataczając prawie z osłabienia i upływu krwi i otworzył drzwi budy, z której wyszło kilku więźniów zakrwawionych.
 Duplat znalazł się na bruku pierwszy i pomimo grożącego mu niebezpieczeństwa nie stracił zimnej krwi.
 Zamierzona ucieczka stała się na teraz całkiem możliwa.
 Znał doskonale te dzielnice miasta, więc skoro znalazł się w tłumie, powoli, by nie zwrócić na siebie uwagi, jak waż prześlizgnął się przez gromady ludu i zwrócił się w ulicę Lappe.
 Gdy na pomoc dozorcy nadbiegło kilku policyantów, by przeszkodzić ucieczce więźniów, którzy z wypadku tego wyszli cało, Serwacy Duplat był już daleko.
 W kwadrans później znajdował się na ulicy Boulets pod zakładem Palmiry.
 Podszedł do okna i zobaczywszy zaledwie parę osób na sali, lekko zapukał.
 Siedząca za kontuarem Palmira podniosła głowę i poznała go.
 Zerwała się z siedzenia i wyszła na ulice.
 — Więc to ty! — zawołała.
 — Cicho! nic nie mów! — odrzekł — pójdź na górę! otwórz mój numer i przynieś mi świecę oraz Przewodnik kolejowy. Wszedł za nią na korytarz, a gdy przyniosła świecę i książkę udali się oboje do numeru.
 — Powiedz mi — zaczęła.
 — Niema, teraz czasu na opowiadanie - przerwał. - Uciekłem z więzienia... Daj mi moje pieniądze, przygotuj