Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/757

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Dam ci dziś dowód mego zaufania wtajemniczając cię w historyę mojej metamorfozy. Mógłbyś mnie zgubić co prawda jednym wyrazem, ale i sam byś zginął obok tego. Pomyśl coby nastąpiło, gdyby ludzie się dowiedzieli, że sekretarzem Domu zdrowia powszechnie szanowanego doktora Giroux, jest jego brat były skazaniec, kryminalista?
 Wykrycie tej tajemnicy spowodowałoby twój i brata twego upadek. Ale zostawiam to na stronie i przystępuję do celu moich odwiedzin. Potrzebuję ciebie. Wiedząc, że mogę na ciebie rachować, przybyłem prosić cię o pomoc.
 — Cóż ja mogę dla ciebie uczynić? — Piotr odrzekł.
 — Zaraz się dowiesz. Rozpoczęłem interes na wielką skalę, interes który mnie zrobi miljonerem jeżeli mi się powiedzie. Otóż, ażeby być pewnym tego powodzenia, trzeba mieć wszelkie dane w ręku. Pojmujesz?
 — Rozumiem.
 — Czy twój brat przyjmuje do Zakładu obłąkanych obojga płci?
 — Przyjmuje.
 — Dobrze więc.
 — Czy chodzi o umieszczenie obłąkanego?
 — Nie, obłąkanej.
 — Zamężnej, czy panny?
 — Panny.
 — Wyleczenie jej jestże możliwe?
 — Chodzi właśnie o to, aby nie była wyleczoną — wyszepnął Grancey.
 — Piotr rzucił się na krześle.
 — Uwięzienie nieprawne! — wyjęknął — znów zbrodnia!
 — Och! dajże pokój tym komedyom i wielkim słowom — odparł Grancey.
 — Ależ dobra sława Zakładu mojego brata.
 — Lepiej milcz o tem. Pojmujesz, że zanim zgłosiłem się do ciebie zasięgałem wiadomości z dobrego źródła i dowiedziałem się wiele ciekawych rzeczy. Nie mówię, ażeby twój brat był gorszym od innych, ale nie wiele wart więcej. Dyrektorowie Domów zdrowia uciekłszy się pod opiekę prawa z roku 1838 poprzemieniali swoje Zakłady w więzienia, których każda cela przynosi im dochód po-