Page:PL X de Montépin Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza.djvu/731

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

objawił się nagle bez żadnego powodu, rokuje jak najfatalniejsze zakończenie.
 I dla skuteczniejszego oszukania swej córki otarł łzy z oczu.
 — Patrz — mówił dalej — ciało żyje, ale jasność umysłu znikła. Jest zmarłą dla nas. Ty jedna pozostałaś mi droga Blanko! Jak ja cię będę kochał. Szczęście twoje będzie odtąd celem mego życia. Zastąpię ci matkę!
 Dla lepszego odegrania komedyi miłości ojcowskiej przyciągnął ją ku sobie i przycisnął do serca łącząc łkania swoje z jej płaczem.
 Gdy uwolnił ją z objęć, Blanka podeszła do matki ujęła jej ręce i wyjąkała:
 — Mamo! mamo droga!
 Obłąkana nagłym ruchem zerwała się z siedzenia.
 — Dla czego nazywasz mnie matką? — zawołała głosem chrapliwym. — Ty nie jesteś moją córką. Idź precz... nieznam cię, odejdź odemnie!!
 I gwałtownie odepchnęła Blankę, która utraciwszy równowagę osunęła się na kolana.
 — Widzisz — rzekł Gilbert, podnosząc ją i odprowadzając od łóżka, jak gdyby od zasłonięcia od gwałtowności chorej. — Obłąkanie niebezpieczne. Może cię uderzyć. Nie powinnaś pozostawać tu dłużej. Wracaj do swego pokoju.
 — Nie ojcze — rzekła Blanka, zalana łzami — pozwól mi pozostać przy mamie... ja uspokoję ją... ja się nie lękam. Pozwól mi czuwać nad nią. Kto wie, czy moja troskliwość nie powróci jej zmysłów.
 W tej chwili paroksyzm wznowił się.
 Henryka krzyknęła przeraźliwie, jak gdyby ją kto zabijał i zaczęła rwać z całą gwałtownością wiszące u łóżka draperye.
 — Widzisz sama rzekł iż popełniłbym występek pozostawiając cię przy niej. Chodź moje dziecię. Przyślę tu pokojową dla czuwania nad nią, a ty idź do siebie.
 Blanka z rozdartem sercem odeszła do swego pokoju.
 Gilbert przywołał pokojową i zabronił jej wpuszczać Blanke, sam bowiem zamierzał wyjechać na miasto dla spełnienia zleceń Grancey’a.